Posłowie PO zadawali pytanie ws. ewentualnego wszczęcia postępowania karnego wobec osób odpowiedzialnych za - ich zdaniem - antysemickie publikacje w Telewizji Polskiej.
Chodzi o falę krytyki, która spadła na autorów programu "Studio Polska" wyemitowanego w TVP Info, kilka godzin po słowach ambasador Izraela Anny Azari, która podczas obchodów 73. rocznicy wyzwolenia Auschwitz zaapelowała o zmianę w przyjętej przez Sejm nowelizacji ustawy o IPN. Podkreśliła wówczas, że "Izrael traktuje ją jak możliwość kary za świadectwo ocalałych z Zagłady".
W programie wyświetlono m.in. tweety od widzów; treść części z nich była antysemicka. Jeden z twórców programu Jacek Łęski napisał później na Twitterze, że w tej sprawie "zawiódł mechanizm zatwierdzania tweetów do emisji". "Wybierany był 1, ale ze względu na ich ogromną liczbę wskakiwały jeszcze kolejne. Błąd oprogramowania, a nie zła intencja, wyraźnie powiedzieliśmy to w czasie programu. W pewnym momencie wstrzymaliśmy emisję tt" - podał Łęski.
Mamy do czynienia z biernością prokuratury. Wtedy, kiedy mamy ataki rasistowskie, mamy promocję symboliki totalitaryzmów, ostatnio falę antysemickich wypowiedzi w instytucji państwowej, publicznej, jaką jest Telewizja Polska. (...) Kiedy będą działania (prokuratury) wobec red. (Rafała) Ziemkiewicza czy (Marcina) Wolskiego, którzy szydzili z komór gazowych; kiedy będą uruchomione działania wobec zarządu TVP, który rozpowszechnia antysemickie wypowiedzi? - pytał Andrzej Halicki (PO).
W odpowiedzi z-ca Prokuratora Generalnego Robert Hernand poinformował, że prokuratura już prowadzi "postępowanie sprawdzające w związku z wypowiedziami wymienionych redaktorów". Jak wszyscy wiedzą, postępowanie sprawdzające ma na celu ustalenie, czy zaistniały przesłanki i znamiona popełnienia przestępstwa z art. 257 Kodeksu Karnego" - powiedział Hernand.
Jak przypomniał Hernand, artykuł ten mówi, że "kto publicznie znieważa grupę ludności albo poszczególną osobę z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo z powodu jej bezwyznaniowości lub z takich powodów narusza nietykalność cielesną innej osoby, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3".
Hernand zaznaczył, że trwające postępowanie sprawdzające dotyczy dwóch audycji, m.in. "Studio Polska". Ustalone są konkretne znamiona czy zaistniały lub też nie zaistniały w związku z takimi treściami wypowiedzi i treściami ujawnionymi - dodał.
Występując na posiedzeniu Sejmu, Robert Hernand mówił, że postępowanie zostało wszczęte na polecenie Prokuratora Generalnego, ale w rozmowie z PAP sprostował tę informację. Przyznał, że się pomylił. W rzeczywistości czynności sprawdzające są prowadzone z urzędu, czyli z własnej inicjatywy prokuratury. Prokuratura zareagowała na informacje medialne i uznała, że należy ustalić, czy mogło dojść do popełnienia przestępstwa – wyjaśnił PAP z-ca Prokuratora Generalnego.
Kilka dni temu zraelski portal "The Times of Israel" opublikował depeszę AP dotyczącą sporu między Polską a Izraelem. Dyplomatyczny spór doprowadził do wybuchu antysemickich komentarzy w Polsce, w tym niektórych kontrolowanych przez rząd mediach - czytamy.
Dyrektor państwowej stacji telewizyjnej TVP 2, Marcin Wolski, posunął się nawet do stwierdzenia, że nazistowskie obozy zagłady należy faktycznie nazwać żydowskimi - pisał portal.
To przypomnienie wymiany zdań między Marcinem Wolskim a Rafałem Ziemkiewiczem, prawicowym publicystą. Stosując taką terminologię można powiedzieć, że to nie były niemieckie ani polskie, tylko żydowskie obozy. Bo w końcu kto obsługiwał krematoria? - mówił w programie "W tyle wizji" Wolski.