Według nowego prawa, większość pieniędzy przeznaczonych na badania naukowe będzie rozdzielanych przez dwie niezależne od rządu agencje: istniejące już Narodowe Centrum Badań i Rozwoju oraz mające powstać wkrótce Narodowe Centrum Nauki.

Reklama

Będą one w trybie konkursowym przydzielać instytutom naukowym i przedsiębiorstwom fundusze na badania stosowane i podstawowe. Ograniczone zostaną tzw. dotacje statutowe, czyli środki na utrzymywanie instytutów w gotowości do pracy. Większą dotację otrzymają najlepsze; najsłabsze, jeśli się nie poprawią, mogą stracić ją w ogóle, co oznaczać będzie konieczność ich likwidacji lub połączenia z silniejszym partnerem.

"Zakończyła się właśnie ocena jednostek naukowych. Według niej zostaną przyznane kategorie, na podstawie których przyznane zostaną dotacje na działalność statutową" - powiedziała PAP minister nauki i szkolnictwa wyższego prof. Barbara Kudrycka. Według niej, ograniczenie środków przyznawanych automatycznie i zwiększenie puli pieniędzy rozdzielanych w konkursach będzie sprzyjało konkurencji, a tym samym podniesieniu jakości badań. Ponadto instytuty badawcze będą mogły swobodniej dysponować ewentualnym zyskiem, przeznaczając go na własne projekty badawcze.

Reformę pozytywnie ocenił przewodniczący Rady Głównej Jednostek Badawczo-Rozwojowych prof. Leszek Rafalski. "Nowe przepisy porządkują sytuację, np. określają zasady przekształceń instytutów, które będą chciały się skonsolidować. Już w tym roku było kilka takich połączeń" - powiedział PAP. Jak dodał, obecnie funkcjonuje 127 jednostek badawczo-rozwojowych (od piątku zmienią one nazwę na instytuty badawcze).

"Docelowo powinno ich być między 90 a 100" - ocenił. Przy czym, jak zaznaczył, dotacje statutowe stanowią średnio obecnie tylko ok. 13 proc. budżetów instytutów. 10-15 proc. instytuty pozyskują z budżetu na różne projekty badawcze, a reszta pochodzi ze zleceń od firm (ekspertyz, prac wdrożeniowych, certyfikacji itp.). Jak dodał Rafalski, możliwość zagospodarowania zysków da instytutom możliwość inwestowania w młodą kadrę naukową, np. poprzez finansowanie badań potrzebnych do prac doktorskich i habilitacyjnych.



Z kolei prezes Polskiej Akademii Nauk prof. Michał Kleiber, choć popiera kierunek zmian, zastrzega, że skuteczność działania nowych ustaw zależy od rozporządzeń, z których większość jest jeszcze w fazie konsultacji. Jak poinformowała minister nauki, resort musi wydać 45 rozporządzeń do wchodzących w piątek w życie ustaw. "17 z nich, koniecznych do wprowadzenia w życie przepisów działających od października, jest już podpisanych. Reszta jest konieczna do funkcjonowania prawa wchodzącego w życie 1 stycznia 2011, trwają nad nimi prace. Na pewno zdążymy" - zapewniła Kudrycka.

Reklama

Według prezesa PAN, nowe prawo powinno posłużyć polskiej nauce, w tym samej akademii. "Należy życzliwie powitać koncepcję utworzenia Narodowego Centrum Badań. To instytucja wzorowana na Europejskiej Radzie Badań, której jestem członkiem. Przy czym wiele będzie zależało od członków tego gremium, którzy będą się cieszyć (zresztą słusznie) dużą autonomią" - powiedział.

Prezesa PAN cieszy też wprowadzenie nowych zasad oceny placówek i projektów badawczych oraz możliwość przekształceń instytucji. Nie bez znaczenia jest też, jak dodał, zniesienie limitu pensji dla pracowników naukowych zatrudnionych w instytutach PAN. "To teoretycznie daje instytutowi możliwość ściągnięcia wybitnego specjalisty, któremu można będzie zaoferować pensję rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych - oczywiście jeśli placówkę będzie na to stać" - dodał.

W przyszłości, według niego, konieczne będzie większe otwarcie polskiej nauki na świat - upowszechnienie języka angielskiego w publikacjach oraz włączenie zagranicznych ekspertów do oceny jakości naszych instytucji i wyników badań.