Kolonie wielkich, jadowitych pająków od miesiąca atakują mieszkańców wiosek na północnym wschodzie Indii. Dotychczas zmarły dwie ofiary ukąszeń. Władze ostrzegają, że metody leczenia mogą być równie niebezpieczne, co same ugryzienia. Dwie osoby zmarły po ukąszeniu w okręgu Tinsukia, w stanie Asam. Lokalne władze podkreślają jednak, że nie jest jasne, czy zmarły od jadu pająków, czy też od leczenia szamanów, którzy nacinali rany i upuszczali krew pacjentom. Ciała ofiar zostały poddane kremacji zanim przeprowadzono autopsję.

Reklama

Ogromne, włochate pająki, które wkradają się do chat wieśniaków, przed miesiącem zaczęły pojawiać się w dżungli i na trawiastych równinach, położonych na północ od rzeki Brahmaputra. Obecnie widywane są również na południe od niej. Wśród miejscowej ludności panuje panika. Przez całą noc w chatach pali się światło, a ich mieszkańcy na zmianę strzegą swoich domów przed agresywnymi pająkami.

Ekolodzy przypuszczają, że mają do czynienia z nieznaną wcześniej odmianą tarantuli. Do czasu ustalenia gatunku lekarze nie mogą zacząć stosować antidotum w leczeniu ukąszeń.