Gdyby nie okoliczności, Smuda na jego liście byłby znacznie niżej niż Kasperczak, Majewski, Skorża i inni. Sytuacja jest jednak wyjątkowa. PZPN nigdy nie był aż tak źle postrzegany przez społeczeństwo. Trzeba zatem było zrobić trenerem kogoś, kogo lud akceptuje.

Reklama

Lato niczym polityk wsłuchał się w sondaże i wybrał, tak jak ludzie chcieli. A że przy okazji chcieli naprawdę dobrego kandydata, to wszyscy powinni być szczęśliwi. Wiele wskazuje na to, że po fiasku tarczy antyrakietowej i antykorupcyjnej jesteśmy świadkami instalowania kolejnej. Smuda ma być tarczą dla PZPN, kimś, kto rozładuje pioruny nad najbardziej znienawidzoną organizacją w Polsce.

Piłkarski naturszczyk, charakterologicznie sytuowany przez jednego ze swoich kolegów po fachu "gdzieś między Himilsbachem a Nikiforem", potrafi porwać ludzi. Jest ekspresyjny, charyzmatyczny, ma trenerski nos i za sobą naprawdę znaczące sukcesy w piłce klubowej.

Jeśli jednak ktoś myśli, że nowy selekcjoner stanie się lekiem na całe zło polskiej piłki, jest naiwny. Problemem tej dyscypliny w naszym kraju nie jest obsada trenerska w jednej drużynie, choćby tej najważniejszej.