W takiej sytuacji w pierwszej kolejności ucieka się właśnie z takich rynków, jak polski: z rynków wschodzących. Swe aktywa próbuje się raczej skoncentrować i bronić na tradycyjnych rynkach: niektórych giełdach europejskich, amerykańskich czy japońskiej. Takie lokalne "giełdki", jak nasza odczuwają sytuację w postaci nagłego załamania wskaźników.

Reklama

Trzeba podkreślić, że sytuacja na warszawskiej giełdzie nie ma żadnego uzasadnienia merytorycznego. Spółki jak działały, tak działają. Jak miały dobre wyniki, tak mają. Absolutnie nie jest tak, że polska gospodarka jest w gorszej kondycji.

Ta sytuacja jest wyłącznie wynikiem chwiejności emocjonalnej ludzi i funduszy, którzy w te czy inne papiery zainwestowali. Co będzie dalej? Dla tych, którzy mają pieniądze i mocne nerwy to będzie znakomita okazja do poczynienia zakupów i inwestowania. Ci, którzy kierują się stadnym odruchem będą dalej uciekać.