Naprawdę, wstyd mi za kolegę dziennikarza jak rzadko. Wielka musi być bowiem siła tych brzydkich uczuć, skoro zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" zdecydował się je upublicznić. I to w dniu, kiedy dobry, od lat ciężko pracujący dziennikarz, święci zasłużony triumf. A że jest z telewizji? Że prowadzi dyskusje polityków? Czy to pierwszy laureat uprawiający ten typ dziennikarstwa? Chyba dziesiąty!

Reklama

Smutne i żałosne.

PS. Bogdanie, trzymaj się. Szczerze gratuluję sukcesu.