W tej pasji, z jaką oczekuje się w Polsce zrzucenia ze schodów ministra infrastruktury, objawia się niestety jedna z naszych wad narodowych: bezmyślna zawiść wobec "ważniaków z rządu". W istocie polityk, który decyduje się na wzięcie takich posad jak minister zdrowia, minister finansów, minister infrastruktury, minister edukacji narodowej - to po prostu albo biedak tknięty niedokrwistością mózgu albo męczennik.
Grabarczyk, by trzymać się tego przykładu, to człowiek wykształcony, inteligentny i uczciwy. Nie ma żadnego powodu, by uważać, że chociaż przez chwilę wierzył w powodzenie planu budowy w Polsce, szybko i tanio, autostrad. Wziął na siebie misję niemożliwą. Teraz przychodzi czas na jeden z rutynowych etapów kariery ministra infratruktury - wzburzenia premiera i patriotycznej szopki Dobry Cesarz Krzyczy Na Złych Ministrów. Bierzecie to na serio? To chyba zgłupieliście, kochani.