A kiedy sztandar wroga zostanie już podeptany, a własny nad Woronicza załopoce, będzie się odbywało to samo dzielenie programów, pieniędzy i pasm pomiędzy partyjne sępy, które w danym układzie czy koalicji dorwą się do publicznej padliny. Do tego właśnie w Polsce służą ideologie. A także wartości chrześcijańskie, jeśli, tak jak w tym przypadku, za ideologię służą. Wystarczy nazwać się w Polsce prawicowcem albo lewicowcem, przypisać do tej czy innej ideologicznej drużyny, związać z emancypatorami albo tradycjonalistami, poujadać na portalach centrolewicowego salonu czy prawicowego antysalonu, żeby być dopuszczonym do padliny, jaką stało się tutaj państwo, sfera publiczna czy publiczne media. Nagłe ożywienie, jakie zapanowało pomiędzy naszymi lewicowcami i prawicowcami, biskupami i emancypantkami, wokół tego, czyje wartości zostaną wpisane do nowej ustawy medialnej, umożliwiającej nowy podział łupów, tylko to potwierdza.

Reklama

>>> Miecugow: W TVP trwa prywatna wendetta wujka Giertycha

I pomyśleć, że już kawałek na Zachód od nas lewica i prawica wyrażają swoje silne wartości nie tylko w ideologicznym ujadaniu (bo i tam ono występuje, a jakże), ale także w codziennym mocowaniu się o kształt instytucji europejskich, o to, ile w nich będzie wolnorynkowej deregulacji, a ile redystrybucji i solidarności społecznej.A w tym czasie u nas trwa zażarta walka o to, czyj sztandar załopoce na trupie państwa, publicznych mediów, a w ostatecznym rachunku także na trupie społeczeństwa, po którym pozostały już tylko ideologiczne bandy wykrzykujące na zmianę: „rodzina na swoim”, „ratujmy maluchy” albo „mój brzuch należy do mnie”.