Nawet specjalnie nie dziwi mnie to, że parlamentarzyści Platformy wyruszają na pielgrzymkę do Częstochowy. Bo w tej partii można spotkać już dosłownie wszystkich, od liberałów po zagorzałych konserwatystów. Platforma przejęła zachowania, z których wcześniej słynęli posłowie PiS. Ale dziś ta partia nie musi być antypisowska. Ona stała się PiS-em.

Reklama

PO nie pokazuje nowej twarzy. Ma ich kilka. Obok liberalnej jest i taka, która wymaga ostentacyjnego pokazywania swojego przywiązania do wartości religijnych. Dlatego jestem niemal pewna, że w grupie pielgrzymów znajdą się Magdalena Kochan, przewodnicząca Parlamentarnej Grupy Kobiet, i Elżbieta Radziszewska, minister od spraw równościowych.

Krzaklewski, Cimoszewicz i Matka Boska Trybunalska. I ruch związkowy i pracodawcy. Nieco praw kobiet, nieco ortodoksyjnej nauki Kościoła. Tak rodzi się system monopartyjny. Z jedną partią wchłaniającą wszystko i wszystkich.

Pytanie tylko, czy PO jest w ogóle skłonna pilnować rozdziału Kościoła od państwa? Tak, ale tylko częściowo. Bo w tej partii są zarówno deklarujący silne przywiązanie do nauki Kościoła Jarosław Gowin, jak i Małgorzata Kidawa-Błońska. Zbigniew Chlebowski i wspomniana Elżbieta Radziszewska. Takie bardziej lub mniej skrajne w poglądach pary można wymieniać długo. Stąd jednak bierze się niezdecydowanie PO w sprawach wzbudzających emocje. Wystarczy przypomnieć minister Ewę Kopacz, która rzuciła hasło refundacji leczenia metodą in vitro. Od tego zaczęło się potem całe zamieszanie z komisją bioetyczną, która dotąd nie ustaliła nic wiążącego.

Reklama