Decyzja o przeniesieniu obchodów 20. rocznicy wyborów z 4 czerwca, z Gdańska do Krakowa jest słuszna. To unikanie zatargów. Pod te trzy krzyże w Gdańsku, 4 czerwca jest trudno zabronić przyjść niemal każdemu, kto tego chce. To miejsce jest pewnym symbolem i wielu ludzi będzie chciało pewnie tam być. A jeżeli policja zamknie ten teren i będzie na dodatek pałować ludzi, którzy tam przyjdą, to postawi się w sytuacji " złęgo pałkarza", który zabrania zwykłym ludziom obchodzenia tej ważnej rocznicy.

Reklama

A Wawel? Wawel to zupełnie co innego. Można go zamknąć. Będzie tam szczyt Wyszehradzki i będzie to zupełnie inna historia. Nawet jeśli wtedy jacyś związkowcy przyjdą pod tam, to zmuszenie ich do opuszczenia terenu będzie znacznie łatwiejsze. Dlatego uważam, że w tej sytuacji przeniesienie obchodów wyborów czerwcowych do Krakowa jest zachowaniem racjonalnym. Bodzisiaj stoczniowcy mówią, że będą się grzecznie zachowywać. A jeszcze wczoraj mówili, że będą bardzo ostrzy. I jeżeli premier się teraz ugnie i przeniesie obchody z powrotem do Gdańska, to oni powiedzą, że my jutro będziemy jednak ostrzy, bo premier był niegrzeczny. Dlatego uważam, że to bardzo racjonalna i słuszna decyzja.

Z drugiej strony uważam, że stoczniowcy trochę przegięli. Można wypowiadać różne sądy, strajkować - każdy ma do tego prawo. Ale nie w tym dniu i grożąc zorganizowaniem takiej zadymy, jak ta która była w Warszawie pod Salą Kongresową podczas kongresu Europejskiej Partii Ludowej.