Premier Donald Tusk poinformował we wtorek, że zaproponował Arłukowiczowi - dotychczas posłowi klubu SLD, który nie należał jednak do tej partii - współpracę w rządzie. Będzie sekretarzem stanu w kancelarii premiera - pełnomocnikiem ds. osób wykluczonych.

Reklama

"Widać, że Arłukowicz, jako młody człowiek w polityce sprzedał się zbyt tanio, ponieważ jest ministrem bez budżetu, bez kompetencji i w zasadzie bez możliwości funkcjonowania" - powiedziała PAP Jakubiak. Dodała, że Arłukowicz rozumie, iż w państwie minister może sprawnie funkcjonować tylko, kiedy ma konstytucyjne uprawnienia.

Jakubiak oceniła, że Arłukowicz i jego funkcja stanie się elementem konfliktu między kompetencjami minister pracy i polityki społecznej Jolanty Fedak a kompetencjami ministra w kancelarii premiera Michała Boniego. "Oni mają uprawnienia konstytucyjnych ministrów. Arłukowicz jest ministrem bez teki, bez aparatu, którym mógłby działać" - podkreśliła.

"Myślałam, że ma on swoją wizję, jak funkcjonować w polityce. Tymczasem okazało się, że rozmienił się na drobne. Decyzja Arłukowicza odbiera mu powagę, która prawdziwemu politykowi jest potrzebna" - uważa wiceszefowa klubu PJN.

Jej zdaniem, podjęcie przez Arłukowicza współpracy z PO będzie błędnie postrzegane jako sukces premiera Donalda Tuska. "Będzie jeszcze jednym elementem rozrostu polskiej administracji w rządzie PO. Arłukowicz chyba się przelicytował, mimo to życzę mu powodzenia" - dodała Jakubiak.