Monika Olejnik w komentarzu w „Gazecie Wyborczej” przypomina jeszcze jedno określenie, jakiego wobec marszałka Sejmu używają ostatnio politycy opozycji. „Dyplomatołek”.

Reklama

Zdaniem publicystki, widowisko, jakie urządził były szef MSZ było bulwersujące z kilku powodów. Jak podkreśla, Radosław Sikorski doprowadził do tego, że wszystko się posypało. Co ma na myśli? Sytuację, w której szefowa rządu Ewa Kopacz publicznie zrugała stojącego konstytucyjnie nad nią marszałka Sejmu. Pani premier, zamiast zbesztać go przez telefon, uczyniła to na naszych oczach – przypomina dziennikarka.

Oto teraz opozycja może mówić, że Tusk wiedział od początku o zbójeckich zamiarach Putina. I nie poinformował o nich prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Nawet jeśli to był ponury żart Putina, to trzeba było o nim powiedzieć – podkreśla Monika Olejnik.

Co teraz? Na pewno nie będzie dymisji marszałka, choć domaga się tego opozycja. Za to marszałek za swoje grzechy zostanie zamknięty w wieży marszałkowskiej, z której zapewne długo nie wychynie – ocenia publicystka.

Gdzie my żyjemy? Premier beszta marszałka, marszałek opowiada, co słyszał sześć lat temu – pyta retorycznie Monika Olejnik.