Mieszkam między Arts et Metiers/Republique. To niedaleko tej sali koncertowej Bataclan, w której wzięto zakładników. Nie wyobrażam sobie, co tam musiało się dziać, tam tyle ludzi zgromadzonych, jest ciasno, ciemno. To dosyć duża sala, maksymalnie mieścić się tam może chyba 1500 osób. Dzisiaj akurat był tak koncert zespołu Eagles of Death Metal. Z tego, co wiemy, to zostały tam wysłane siły specjalne (GIGN). Jak oni gdzieś wkraczają, to znaczy że to bardzo trudna sytuacja. Podobno cała dzielnica zablokowana. Prefektura ogłosiła, że należy siedzieć w domu i nie korzystać z metra. Wiemy też, że przed prezydent Holland ogłosił wprowadzenie stanu wyjątkowego, co oznacza że policja może teraz wszędzie każdego człowieka sprawdzać i kontrolować. A poza tym zdecydował o zamknięciu wszystkich granic Francji. Z mediów docierają do nas kolejne informacje, o strzelaninie w restauracji ii o tym, że przy stadionie, gdzie chyba 3 bomby wybuchły, było ponoć dwóch zamachowców-samobójców. W telewizji wypowiadają się świadkowie, którzy mówią, że napastnicy krzyczeli, że "to za Syrię" - powiedziała nam mieszkanka Paryża.
"Wszyscy jesteśmy w szoku, niedowierzaniu. Przede wszystkim ludzie dzwonią teraz, wysyłają smsy do swoich bliskich, przyjaciół, by sprawdzić czy są bezpieczni. Śledzimy to, co się dzieje. Telewizja, Internet, radio. Chyba jeszcze do mnie nie dociera to, co się stało" - mówi dziennikowi.pl Marianna Frison-Roche z Paryża
Reklama
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama