Węgry wprowadziły w kwietniu prawo ograniczające działalność uczelni wyższych, co zdaniem krytyków jest skierowane przeciw Uniwersytetowi Środkowoeuropejskiemu (CEU), założonemu przez amerykańskiego finansistę George'a Sorosa. "Ten atak na wolności akademickie jest częścią szerszego ograniczania (działalności) zagranicznych organizacji pozarządowych" - pisze "FT".
We wtorek wiceszef Komisji Europejskiej Valdis Dombrovskis poinformował, że KE zdecydowała się przesłać do Budapesztu wezwanie do usunięcia uchybienia, co jest pierwszym etapem kilkustopniowej procedury o naruszenie prawa.
Brytyjski dziennik ocenia, że działanie węgierskich władz przeciw CEU to "ruch putinowski"; w tym kontekście przypomina, że w marcu br. sąd arbitrażowy Petersburga anulował licencję wspieranego przez Sorosa Uniwersytetu Europejskiego w Petersburgu. Soros, urodzony na Węgrzech amerykański miliarder i filantrop, "surowo krytykuje" premiera Orbana, który z kolei uważa, że Soros miesza się w wewnętrzne sprawy Węgier, wspierając organizacje pozarządowe i opozycjonistów. "W rzeczywistości Soros może być kolejnym, przydatnym, zewnętrznym wrogiem do bicia" - pisze "FT".
Redakcja dziennika ocenia, że "Orban od lat gra na nosie Brukseli, dokonując odwrotu od demokracji i państwa prawa, przeciwstawiając się Unii traktowaniem uchodźców i odmową przyjęcia kwot migracyjnych. Teraz, oprócz lekceważenia unijnych wartości, otwartości i tolerancji, jego rząd wydaje się angażować w bardziej bezpośrednią próbę osłabienia poparcia dla UE, którą oskarża o blokowanie rządowej polityki obniżania podatków i tworzenia miejsc pracy".
Jednocześnie "FT" pisze, że "wśród obywateli (Węgier) poparcie dla UE słusznie wciąż jest silne". Węgry znacząco skorzystały na członkostwie w UE; "kraj otrzymał z funduszy unijnych dziesiątki miliardów euro, a do 2020 roku będzie wśród największych odbiorców funduszy strukturalnych UE". "Ale bycie członkiem tego sojuszu niesie ze sobą zobowiązania, w tym do przestrzegania najwyższych demokratycznych standardów. Orban regularnie je psuje, ograniczając wolność mediów i instytucji akademickich oraz niszcząc (mechanizmy) kontroli i podziału władz" - czytamy w komentarzu "FT".
Zdaniem brytyjskiego dziennika "dotychczas odpowiedź UE na (działania) tego krnąbrnego członka była słaba". Środowa reakcja "to niewielki prztyczek. UE musi w skuteczniejszy sposób wykorzystać ograniczone możliwości, którymi dysponuje, by egzekwować przestrzeganie zasad członkostwa" - czytamy.
"Jednocześnie niemiecka kanclerz Angela Merkel mogłaby wysłać zdecydowany przekaz w obronie unijnych wartości, rozpoczynając kroki w celu wykluczenia Fideszu, partii Orbana, z Europejskiej Partii Ludowej (frakcja w PE - PAP). Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna Merkel dotychczas ociąga się z tym, ponieważ EPL (do której należy CDU) utraciłaby wówczas większość w Parlamencie Europejskim" - zauważa "FT".
Dziennik przypomniał, że "w zeszłym roku Orban ostrzegał, iż migranci wykorzystują hojność opiekuńczych państw europejskich i otwarcie granic wewnętrznych" UE. "Jako węgierski premier Orban usiłuje wykorzystać UE według tych samych reguł: wyciągać z Unii cenne fundusze, licząc na słabą odpowiedź z Brukseli na jego jawne ataki na unijne wartości. Aby powstrzymać jego, i rozprzestrzenianie się +nieliberalnych+ poglądów w Europie Wschodniej, UE musi wyciągnąć konsekwencje" - konkluduje "FT".