Radosław Gruca: Marek Borowski napisał o panu w blogu: „Tak długo rozwiercał tę strukturę, tak długo pod nią rył, aż wreszcie rozpadła się”. Czuje się pan politycznym kretem?

Grzegorz Napieralski*: Nie wiem, o czym pisał. Osobą, która ryje i rozwala lewicę, jest właśnie Borowski. Może o sobie tak napisał, bo na pewno nie o mnie.

Reklama

Ale to pan konsekwentnie i od dawna nazywał LiD chorym tworem.

Co innego poglądy o projekcie LiD, który krytykowałem, a co innego nazywanie mnie za pomocą tak brzydkich określeń. To Marek Borowski zdradzał lewicę. A Grzegorz Napieralski był w najtrudniejszych momentach ze swoją partią i jest z nią nadal. I robię to nie dla własnych ambicji, ale dla tej formacji i jej ludzi.

No i jest pewien sukces: LiD pogrzebane, a SdPL jest już za burtą. Nad kim będzie pan pracował teraz?

Gorzka to satysfakcja, że w wielu tezach miałem rację. Choć Marek Borowski opuścił lewicę, to my mamy wielu partnerów. Organizacje pracownicze, ekolodzy, organizacje lokalne. Będziemy przekonywać, że mamy program i pomysł dla Polski.

Ale śmietankę spił Wojciech Olejniczak. Zaskoczył wszystkich i ostro odciął się od demokratów, tym samym unicestwiając LiD. Nie boli pana, że polityczny kapitał przeszedł panu koło nosa?

Reklama

W polityce jest się po to, by realizować własne poglądy. Wyborcy i działacze SLD dobrze wiedzą, kto jest konsekwentny w działaniu, potrafi prowadzić trudne rozmowy i podejmować trudne decyzje. Ja nie odczuwam, że ktoś mi cokolwiek zabrał. Jeśli ktoś w ciągu jednego dnia zmienia poglądy ze swoich na moje, nawet szef partii czy jeszcze parę innych osób, to nadal tu jest jeden zwycięzca: Grzegorz Napieralski.

*Grzegorz Napieralski, sekretarz generalny SLD