Wytrawnych komentatorów sceny politycznej zdumiało to, że minister Radek Sikorski nie skrytykował przy tej okazji prezydenta Kaczyńskiego za "niepotrzebne, partyzanckie, amatorskie i szkodliwe dla polskiej racji stanu" nieprzybycie na olimpiadę w Pekinie. Równie zaskakujące są doniesienia, jakoby prezydent nie poleciał tym razem za premierem, aby znienacka wyskoczyć z krzaków i krzyknąć "A kuku!". Nikt nie potrafi wyjaśnić załamania się formy tych wybitnych uczestników programu "Wielki Mur".
Donald Tusk tak po cichutku poleciał do Chin, że można było tę jego kolejną podróż życia przegapić. Jak wiadomo, premier pochwalił "chińską drogę rozwoju". I dodał, że zdumiewa go, jak Chinom jest dobrze. O mały figiel, a sam by się potępił za nieprzybycie na olimpiadę w Pekinie - pisze w DZIENNIKU Jan Wróbel.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama