W sobotę w Warszawie odbył się koncert Stinga. Maciej Stuhr, który został zaproszony przez artystę na scenę, tłumaczył mocną, polityczną przemowę wokalisty.
Do tego zdarzenia Maciej Stuhr odniósł się w poniedziałek w rozmowie z TVN24, w ramach festiwalu Dwa Brzegi w Kazimierzu Dolnym. Przyznał, że słowa Stinga o zaatakowanej demokracji bardzo z nim rezonują. - Myślę, że nieprzypadkowo to ja się tam znalazłem, co było powodem moich największych emocji i być może była to jedna z najpiękniejszych chwil w moim, przynajmniej zawodowym, życiu, a do tego wszystkiego w słusznej sprawie - mówił aktor.
To ważny komunikat. Może ktoś złośliwie powiedzieć, że to tylko słowa i te słowa nie zmienią świata, ale głęboko wierzę w to, że te słowa wypowiadane też przez pewne osoby działają. Chociażby w ten sposób, że dają ludziom nadzieję i drogowskaz na przyszłość - powiedział.
Stwierdził, że sam często czuje się "bardzo zagubiony". - Czasem zastanawiam się, czy to ja zwariowałem, czy świat i potrzebuję takich osób jak Sting chociażby i od nich usłyszeć paru słów, żeby przekonać się, że to, co mi się wydawało, jednak jest naprawdę i to, w co wierzę, to warto w to dalej wierzyć. Trzymać się swoich przekonań - dodał.