W wywiadzie dla Newsweeka ważniejsza była - mówił Kaczyński - jego wypowiedź o odpowiedzialności Donalda Tuska za przeciek.

"Ja w tym wywiadzie mówię także coś innego (oprócz sprawy Sikorskiego - PAP). Wydawałoby się, i tak sądziłem, że to wzbudzi największe zainteresowanie. Otóż powiedziałem w tym wywiadzie, że wedle mojej oceny, a jestem prawnikiem, Donald Tusk dokonał w sposób celowy, zamierzony, przecieku i dopuścił się przestępstwa, i powinien być za to sądzony" - powiedział Kaczyński.

Reklama

"Ta prawda jakby nie została podniesiona, tylko jest w tej chwili pokrywana czymś innym, tego się w ogóle nie dyskutuje. Oczywiście, ktoś może się z tym nie zgadzać, ale o tym się w ogóle nie mówi" - dodał lider PiS.

Jak mówił Kaczyński, jeśli on wypowiada się o aferze hazardowej w mediach "to natychmiast jest to pokryte".

Kaczyński przedstawił podczas spotkania z mieszkańcami Lublina swoją interpretację afery hazardowej. Powiedział, że premier nie reagował na otrzymane od szefa CBA informacje o nieprawidłowościach, nie przekazał sprawy ministrowi sprawiedliwości. "Natomiast w pewnym momencie spotyka się z zainteresowanymi i - można to łatwo wykazać w materiałach z podsłuchów - zainteresowani już wiedzą, że są rozpracowywani przez CBA" - powiedział Kaczyński.

"Wszelkiego rodzaju próby ukrywania tego, mówienia dzisiaj, że to o coś innego chodziło, są po prostu śmieszne. Mamy przy tym bardzo wyraźny związek czasowy między tym spotkaniem, a tym, że panowie Sobisiak i jemu podobni już wiedzieli o tym, co się dzieje" - mówił Kaczyński.

Kaczyński uważa, że Donald Tusk wiedział o kontaktach ludzi wiązanych z aferą hazardową, gdyż stanowili oni jego otoczenie.

Po spotkaniu z mieszkańcami, Kaczyński powiedział dziennikarzom, że sprawę "haków na Sikorskiego" skieruje do Rady Etyki Mediów. "Nie wiem, co dziennikarze zrozumieli, sprawa pójdzie do Rady Etyki Mediów z tego względu, że tą sprawę wyeksponowano, podczas gdy ja nie mówiłem o żadnych hakach" - powiedział Kaczyński.