Premier nie ukrywał w dzisiejszych "Sygnałach Dnia", że obawia się przegranej. Bo - jego zdaniem - Platforma i LiD chcą zniszczyć to, co zbudował w Polsce PiS. Według Kaczyńskiego, opozycja - gdyby wygrała - planuje przywrócić korupcyjne układy.

A po koalicji PO i LiD można się - zdaniem premiera - nawet spodziewać represji wobec tych, którzy za rządów PiS walczyli z przestępczością i starali się naprawiać gospodarkę.

"Mówiąc o nowym 13 grudnia w przypadku koalicji PO i LiD, nie chciałem obrazić <Solidarności>" - wyjaśnił premier w "Sygnałach Dnia". I jak dodał, chodziło mu o to, że wygrana tych partii wstrzyma budowę IV RP.



Reklama

"Jeśli 21 października oni zwyciężą, nie będzie to nowy 4 kwietnia 1992 roku, ale nowy 13 grudnia 1981 roku" - mówił premier w weekend w Rzeszowie, na konwencji wyborczej. Te słowa wzburzyły polityków opozycji, szczególnie Platformy Obywatelskiej oraz Lewicy i Demokratów.

Premier będzie miał okazję wyjaśnić to twarzą w twarz Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, liderowi lewicowego ugrupowania.

Debata w przyszłym tygodniu

Premier Jarosław Kaczyński i były prezydent Aleksander Kwaśniewski zmierzą się w debacie na początku przyszłego tygodnia - ustalił DZIENNIK. Potwierdził to w "Sygnałach Dnia" szef rządu. Nie wiadomo jeszcze, która stacja zorganizuje pojedynek.

Reklama

"Trzeba to wyzwanie przyjąć. Nie należy wykorzystywać tego fatalnego wydarzenia, które miało miejsce w Kijowie, tylko trzeba rozmawiać. Trzeba rozmawiać z główną twarzą III Rzeczpospolitej" - mówił w Polskim Radiu Jarosław Kaczyński. Czego powinniśmy się spodziewać?

"To będzie prawdziwy show!" - zapewnia europoseł PiS Adam Bielan odpowiedzialny za przygotowanie premiera. "Kwaśniewski pokona premiera z kretesem" - mówi z kolei europoseł SLD Andrzej Szejna, sztabowiec LiD.

Reklama

Strategie trzymają w tajemnicy

Trwa okopywanie się obozów Jarosława Kaczyńskiego i Aleksandra Kwaśniewskiego przed pierwszą telewizyjną batalią. Po stronie PiS nad debatą czuwają Adam Bielan, Michał Kamiński i Tomasz Dudziński. Po stronie LiD: Wojciech Olejniczak, Waldemar Dubaniowski i Andrzej Szejna.

Obie strony swoje strategie trzymają w największej tajemnicy. Bo zdradzenie choćby jednego szczegółu oznacza punkt dla przeciwnika - zauważa DZIENNIK.

A do przygotowania się na pierwsze starcie zostało mało czasu. Sztaby teraz ustalają ostateczny termin, godzinę i miejsce debaty. Jak dowiedział się DZIENNIK, w grę wchodzą dwie stacje - TVP i Polsat, które oferują podobno najlepsze warunki. Organizatorzy debaty liczą, że uda się ją transmitować w obu stacjach, najlepiej o godz. 20. "Jeśli transmitować będzie i TVP, i Polsat, starcie odbędzie się poza studiem. Jeszcze nie wiemy gdzie" - mówi DZIENNIKOWI jeden ze sztabowców. Zapewnia, że do piątku wszystkie szczegóły zostaną dopięte na ostatni guzik.

Nadal nie wiadomo, który z dziennikarzy poprowadzi debatę. Pojawiły się pogłoski o Monice Olejnik, lecz dziennikarka twierdzi, że nie otrzymała żadnej propozycji.

"Sztaby negocjują, czy zaproszeni dziennikarze będą niewzbudzającymi kontrowersji publicystami telewizyjnymi, czy też tzw. dziennikarskimi autorytetami zarówno z radia, jak i prasy" - twierdzi jeden ze sztabowców PiS.

Zaznacza, że i premier, i były prezydent są osobami bardzo medialnymi, dlatego oba sztaby chcą pokazać ich w interakcji. "To będzie starcie pomiędzy politykami, którzy po 1989 r., oprócz Lecha Wałęsy, odcisnęli największe piętno na losach Polski. Nie chcemy, by jakiś dziennikarz przyćmił ich blask" - mówi Bielan.

Zagrają Platformą Obywatelską

Czego można się spodziewać po tym starciu - pyta DZIENNIK? "Mogę jedynie zapewnić, że będzie to potężne zwarcie dwóch różnych światopoglądów: konserwatywnej prawicy i europejskiej centrolewicy" - mówi Szejna. Podobnie mówi Bielan: "To będzie starcie dwóch wizji Polski, dwóch wizji sprawowania władzy, dwóch wizji łączenia świata polityki i biznesu. Aleksander Kwaśniewski i premier to są dwa przeciwieństwa".

Obie strony zamierzają zagrać Platformą Obywatelską. Jak twierdzą nasi rozmówcy, Kwaśniewski będzie pokazywał, że nie ma różnicy między PiS a PO, PiS zaś będzie przekonywać, że PO to dodatek do programu lewicy.

Zarówno sztabowcy LiD, jak i PiS są przekonani, że wydarzenie to przejdzie do historii, tak jak do historii przeszła debata w 1995 r. podczas kampanii prezydenckiej między Aleksandrem Kwaśniewskim a Lechem Wałęsą. Wałęsa dał się przeciwnikowi wyprowadzić z równowagi. I Kwaśniewski wygrał. A chwyt był prosty. Kwaśniewski przed rozpoczęciem jednej z debat przywitał się ze wszystkimi w studiu, ale nie z Wałęsą. Dopiero na zakończenie wyciągnął rękę do Wałęsy. Ten podać ręki już nie chciał. I wypalił: "Panu, to ja mogę co najwyżej nogę podać!" - chodziło o to, by sprowokowany Wałęsa zaatakował Kwaśniewskiego. Ludzie mieli przejść na stronę zaatakowanego - wspomina jeden z organizatorów debaty z 1995 r.

Kto zwycięży?

Ale według organizatora debaty z 1995 r., tym razem Kwaśniewskiemu z Kaczyńskim może już tak łatwo nie pójść. "Kaczyński umie zachować spokój. I może wygra debatę" - tłumaczy dla DZIENNIKA. Podobnie uważa Eryk Mistewicz, specjalista od marketingu politycznego: "Premier może wygrać naturalnością".

Z kolei sztabowcy podkreślają, że każda ze stron wyjdzie zwycięsko z tej debaty. Dlaczego? Bo walka toczy się głównie o wyborców, którzy jeszcze nie zdecydowali, na kogo głosować. "Czy Kwaśniewski jest w stanie przekonać 30-procentowy, konserwatywny, prawicowy, antyeuropejski, trochę Rydzykowy elektorat PiS? Nie! A czy Kaczyński jest w stanie przekonać wolnościowy, proeuropejski, antypisowski, liberalny elektorat LiD? Nie! Stawką jest 20 proc. ludzi, którzy nie wiedzą, na kogo mają zagłosować. I każda ze stron na swoją stronę część tych ludzi przeciągnie" - mówi DZIENNIKOWI polityk związany ze sztabem LiD.