Mało tego. Były prezydent zdradził, że zastanawiał się, czy nie zaangażować swoich wilczurów w kampanii wyborczej. Mogłyby przecież zagrać w jakiejś reklamówce.
Zdaniem Kwaśniewskiego nadawałyby się do tej roli: "Nasze psy są piękne, pokojowe i będą głosowały na LiD" - przekonuje były prezydent. Na pytanie, skąd zna przekonania polityczne wilczurów, odpowiedział: "Jestem z nimi od rana do wieczora. Wieczorem przychodzą do mnie do łóżka i mi to mówią".
Dostało się też najsłynniejszej suce obecnej kadencji Sejmu. Były prezydent powiedział, że "jego psy - w odróżnieniu od Saby marszałka Ludwika Dorna - są wolne od polityki". W ten sposób Kwaśniewski przypomniał niedawną kłótnię między Ludwikiem Dornem a Romanem Giertychem, w której ten ostatni zarzucił marszałkowi, że przyprowadza psy do Sejmu.
Pod koniec wywiadu Tomasz Lis pochwalił się prezydentowi, że on również ma psa - owczarka szwajcarskiego, który akurat dziś kończy rok. "Gratuluję" - odparł Kwaśniewski.