"Dziś wieczorem rząd spotyka się na pożegnalnej kolacji. Warto byłoby, żeby wykorzystał tę ostatnią okazję do ponownego przyjęcia projektu budżetu i przesłania go do Sejmu" - mówił wczoraj poseł Chlebowski. Jarosław Kaczyński nie chciał jednak psuć koleżankom i kolegom z rządu nastroju rozmową o poważnych sprawach i podczas kolacji nie wracał już do sprawy budżetu.

Rzecznik rządu Jan Dziedziczak wyjaśnił, że premier - zgodnie z ustawowymi terminami - złożył projekt w Sejmie i drugi raz nie zamierza tego robić. Zdaniem Chlebowskiego to celowa obstrukcja, która ma utrudnić życie nowemu rządowi.

Zgodnie z prawem, po wyborach wszystkie projekty ustaw złożone w poprzedniej kadencji parlamentu tracą ważność. Dotyczy to więc także projektu budżetu złożonego w Sejmie we wrześniu. Nowy projekt będzie musiał zatem przygotować rząd Donalda Tuska, a to może mu zająć nawet kilka tygodni.

Parlament ma coraz mniej czasu na pracę nad przyszłorocznym planem wpływów i wydatków. Jeśli posłowie do 27 stycznia nie zdążą uchwalić budżetu i przesłać go do podpisu prezydentowi, ten może rozwiązać Sejm i ogłosić przedterminowe wybory.