Wczoraj na antenie TVN24 szef naszej dyplomacji Radosław Sikorski powtórzył, że jego rozmowa z prezydentem Kaczyńskim o tarczy antyrakietowej była nagrywana. Po co? Prezydent miał wyjaśnić nagrywanie ewentualnym postawieniem ministra przed Trybunałem Stanu. Sikorski apeluje, by ujawnić treść tej rozmowy.

Reklama

Ale w rejestrowaniu tej rozmowy nic dziwnego nie widzi prezydencki minister Michał Kamiński. "To nie było tak, że najpierw pan prezydent tajemnym gestem włączył dyktafon i nagrał ministra spraw zagranicznych. Pan minister był uprzedzony, że spotkanie jest protokołowane, a dla celów protokołu, żeby nie było wątpliwości co do treści tego spotkania, było ono nagrywane" - powiedział w TVN24.

Kamiński skrytykował jednocześnie apel Sikorskiego o ujawnienie zapisu rozmowy. "Myślę, że Radek Sikorski trochę się pośpieszył z taką deklaracją, bo po pierwsze rozmowa była ściśle tajna, a po drugie dotyczyła szczegółów negocjacji z Amerykanami, które się nie zakończyły" - podkreślił w rozmowie z TVN24.

"Ja nie znam treści tych taśm, bo one są objęte klauzulą ściśle tajne. Dotyczyły stanu negocjacji między Polską a Stanami Zjednoczonymi, więc wydaje mi się rzeczą lekko nieodpowiedzialną, aby przed zakończeniem negocjacji ujawniać treść ściśle tajnej rozmowy między prezydentem a ministrem spraw zagranicznych" - dodał.

Kamiński powiedział także, że rozmowa była potrzebna i odniosła pozytywny skutek. "Przed tą rozmową miałem wrażenie, że pan minister spraw zagranicznych nie kwapił się do wyjazdu do Stanów Zjednoczonych, a dość szybko po tej rozmowie do Stanów Zjednoczonych poleciał i przypuszczam, że te sprawy się łączą" - podkreślił prezydencki minister.

Sprawy ewentualnego postawienia Sikorskiego przed Trybunalem Stanu Kamiński nie poruszył.