Sytuacja jest niecodzienna. Prezydent sam będzie domagał się przed sądem od posła PO przeprosin i zadośćuczynienia za sugerowanie, że głowa państwa ma problemy z alkoholem i słowa posła: "Uważam prezydenta za chama".

Reklama

Zazwyczaj takie sprawy toczą się z urzędu, a nie na wniosek pokrzywdzonego. Ale prokuratura dwa razy odmówiła wszczęcia śledztwa, a za trzecim razem je umorzyła.

Prezydent zachowa się więc jak każdy urażony słowami Polak. Sam wystąpi do sądu. Tylko kto za to zapłaci?

Kancelaria płaci za pozew

Prezydencki minister Mariusz Kamiński zapewniał dziś, że koszty procesu pokryje prezydent. Być może chodziło mu tylko o koszty sądowe. Bo, jak ustalił dziennik.pl, na razie tak nie jest.

"Moim płatnikiem jest Kancelaria Prezydenta" - potwierdza nam mecenas Henryk Cioch, który ma reprezentować Lecha Kaczyńskiego.

Prawnik tłumaczy zawiłości sprawy tak: "W tym przypadku nie da się oddzielić dwóch rzeczy: obywatela od osoby sprawującej urząd".

Reklama

Wysokie koszty bez żadnej ulgi

Pozew sądowy na razie powstaje. Jakie koszty mogą czekać jeszcze prezydenta? Chodzi o opłaty sądowe i wpis, wpłacany w podobnych procesach. "Prezydent na pewno nie będzie występował do sądu z wnioskiem o zwolnienie z opłat" - zapewnia mecenas Henryk Cioch, i dodaje, że w przypadku wygrania sprawy cywilnej opłaty sądowe i koszty zastępstwa procesowego są zwracane powodowi przez pozwanego.

Prezydent wystąpi o finansowe zadośćuczynienie nie dla siebie, a na cel charytatywny. Cioch nie ujawnia kwoty. "Na pewno nie będzie to suma symboliczna. Bo z jednej strony zniesławiona została głowa państwa, a z drugiej sytuacja finansowa pana Palikota nie jest najgorsza" - wczoraj tłumaczył mecenas DZIENNIKOWI.