Ludwik Dorn, były członek PiS, usunięty z tej partii po ostrym sporze z Jarosławem Kaczyńskim i Przemysławem Gosiewskim, zwrócił się do obecnych członków partii na łamach "Rzczepospolitej". W liście otwartym napisał do nich:
"Drogie Koleżanki, Drodzy Koledzy
Na kongresie naszej partii macie określić więcej niż jej nowy program. Będziecie decydować o jej przyszłości. Choć decyzją prezesa Jarosława Kaczyńskiego zostałem z naszej partii formalnie wykluczony, nadal czuję się w sumieniu jej członkiem i chcę wpływać na jej losy. Sądzę, że mam moralne prawo skierowania do Was listu jako współtwórca partii, twórca jej nazwy, polityk, który przez krótki czas jej dotychczasowego istnienia odgrywał w niej istotną rolę. Chcę się z Wami podzielić moimi obawami i nadziejami.
>>>Dorn: Pozostanę pisowcem na wygnaniu
Uważam, że debatując nad przyszłością partii, powinniście odpowiedzieć na dwa kluczowe pytania: jaki czas przyszedł dla Polski i w jakim stanie jest Prawo i Sprawiedliwość? (...)
PiS jest jedyną partią, która będzie w stanie skutecznie ubiegać się o przywództwo, jeśli tylko przemyśli swoje błędy i dokona wewnętrznej reformy (...)
Partią narodowego przywództwa nie była, nie jest i nie będzie Platforma Obywatelska. Nie odmawiam wielu jej członkom i działaczom patriotyzmu, kompetencji, dobrych intencji. Daleki jestem od oceny, którą sformułował polityk najbardziej dziś w PiS znaczący, że PO prowadzi świadomą politykę dezintegracji narodu polskiego. Niemniej jest to partia, której błazeńskimi twarzami są panowie Niesiołowski i Palikot; jest to partia, która w wielu dziedzinach - np. emerytur kapitałowych - działa tak, jakby realizowała zlecenia potężnych instytucji finansowych. I jest to partia, która obezwładnia i paraliżuje organy państwa powołane do walki z korupcją, która w Polsce odżywa.
A przede wszystkim jest to partia, której podstawowe przesłanie zostało sformułowane w czasie dobrym i łatwym, a już minionym: jest dobrze, tylko pozbądźmy się PiS, a będzie jeszcze lepiej, a przy tym lekko, łatwo i przyjemnie. To lekkie przesłanie najpełniej symbolizuje szef Platformy Donald Tusk; kto nie wiedział, ten się już dowiedział, że nie jest to premier na trudne czasy. Odwołując się do komedii Aleksandra Fredry, najkrócej Donalda Tuska można określić jako wielkiego człowieka do małych interesów, a jego partię jako wielką partię małych gierek. Taka formacja może z wcześniejszego wyroku wyborców rządzić, ale nigdy nie zdobędzie narodowego przywództwa(...)
Niestety, w obecnym stanie rzeczy także Prawo i Sprawiedliwość nie jest zdolne do sięgnięcia po polityczne przywództwo narodowe. PiS jest jednak w mojej opinii jedyną partią, która będzie w stanie się o nie skutecznie ubiegać, jeśli tylko przemyśli swoje błędy i dokona wewnętrznej reformy oraz modyfikacji swojego podstawowego przesłania. I nie należy się łudzić, że zabiegi z dziedziny makijażu politycznego w rodzaju „chowania” jednych posłów, a wysuwania na plan pierwszy innych lub na odwrót, wiele zmienią.
Nie należy się też łudzić, że wiele zmieni dokonana w Klarysewie praca programowa, która ma zaowocować uchwaleniem stustronicowego programu, bo tego typu program funkcjonuje w obrębie przesłania, a przesłania partia nie pisze, ale tworzy setkami decyzji i działań składających się na spójną politycznie całość. A przesłanie, które kierownictwo PiS wytworzyło po wyborach 2007 roku, działa przeciwko partii (...)
>>>Bielan o liście do delegatów PiS: Dorn to polityczny bankrut
Niezbędnym przedsięwzięciem jest rozwiązanie przez PiS problemu, jaki obecnie stanowi dla partii jej prezes, pan Jarosław Kaczyński. To osoba niesłychanie dla PiS ważna, a jednocześnie polityk, który w celu zapewnienia sobie niekontrolowanego władztwa nad partią osłabia ją i, jeśli się go nie powstrzyma, nadal ją będzie osłabiał. Partia powinna wskazać panu Kaczyńskiemu rolę i miejsce, w którym jego wielkie polityczne zalety będą mogły Polsce i PiS służyć, a też niemałe wady nie będą mogły szkodzić.
Poszukując rozwiązania tego kluczowego problemu, warto sięgnąć do starorzymskiego rozróżnienia na potestas i auctoritas. „Cum potestas in populo, auctoritas in senatu sit” – władza należy do ludu, a autorytet spoczywa w Senacie. Rzymskie auctoritas to „więcej niż rada, a mniej niż rozkaz”, to „rada, którą niebezpiecznie jest zlekceważyć”. Obecnie w PiS auctoritas i władza skupione są w jednej osobie. Taka koncentracja władzy zdemoralizować może nawet świętego, a o panu Kaczyńskim można powiedzieć wiele dobrego, ale nie to, że jest święty (...)
Życzę Wam owocnych obrad. Sercem i myślą będę z Wami. Wasz Ludwik Dorn"
>>>Przeczytaj cały list Ludwika Dorna
Wygrubienia w tekście pochodzą od redakcji. List Ludwika Dorna jako pierwsza w całości opublikowała dzisiejsza "Rzeczpospolita" na swoich stronach internetowych.