O czym prezydent będzie rozmawiać z ekonomistami? "Będzie można wymienić kilka zdań na temat zachowań banków polskich. Jaki to ma związek z ich statutem własnościowym i faktem, że 70-kilka procent, przy czym nie idzie tu o liczbę banków tylko ich kapitał, to są banki, które mają centrale poza Polską? Może to nie ma żadnego wpływu a może ma bardzo istotny" - mówił przed spotkaniem Lech Kaczyński. "Na to pytanie przecież jednoznacznej odpowiedzi nie ma, a krążą różne opowieści o wypływie pieniędzy , o specyficznej polityce central różnych banków i ich właścicieli. Ja na przykład nie mogę powiedzieć, żebym miał pełną wiedzę w tym aspekcie."
>>>Nowa strategia PiS: Więcej nadzoru i wolności
O konieczności przyjrzeniu się roli banków w załamaniu gospodarczym mówił też ostatnio szef klubu PiS Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla dziennika "Polska". "Trzeba (...) pilnować, by się gospodarka kręciła, dbać o banki i kontrolować, by nie wyprowadzały pieniędzy za granicę. To oznacza, że musimy mocno trzymać w ręku nadzór finansowy" - mówił Jarosław Kaczyński.
Politolog profesor Jadwiga Staniszkis nie ma wątpliwości, że jest to próba "tworzenia obrazu, że ktoś jest winny i można go skontrolować, ukarać i powstrzymać".
"Ale to jest obraz złudny. Bo procesy, o których mowa, nie są w gestii polityków" - mówi DZIENNIKOWI prof. Jadwiga Staniszkis. "Deklaracja w języku walki politycznej może tylko zwiększyć nerwowość działań i spowodować panikę u tych, którzy inwestują swoje pieniądze. O takich rzeczach nie mówi się w przemówieniach, tylko bardzo subtelnie przez odpowiednie instytucje, takie jak nadzór finansowy. Odpowiedzią na kryzys mogłoby być kompetentniejsze działania kogoś, kogo pan prezydent wprowadził do systemu bankowego, czyli pana Sławomira Skrzypka i jego lepsza współpraca z Radą Polityki Pieniężnej. Ale on orłem bankowości, niestety, nie jest."
Staniszkis dodaje, że eksperci zajmujący się system finansowym tacy jak Stefan Kawalec już wcześniej analizowali skutki umiędzynarodowienia kapitału w krajach postkomunistycznych. Ona też zajmowała się tym problemem w książce "Władza globalizacji". Mówi, że banki często stosują inne instrukcje dla klientów z krajów, w których znajdują się ich centrale, i "krajów peryferyjnych"
"Tyle, że politycy powinni analizować sytuację, kiedy sprzedawano polskie banki, a w tej chwili takie budzenie się i używanie języka frontowego jest mocno spóźnione" - mówi Staniszkis.