Kiszczak oraz były wiceminister obrony gen. Florian Siwicki poinformowali sąd, że stan ich zdrowia uniemożliwia im stawienie się na rozprawie. Co im dolega? Według mecenasa Marka Małeckiego, adwokata Siwickiego, jego klient przeszedł "śmierć kliniczną" i nie będzie mógł zjawić się w sądzie co najmniej do 30 marca. Z kolei Kiszczak odpowiedział nam zdawkowo: "Jestem chory, leżę w łóżku".

Reklama

Ale jeszcze wczoraj wieczorem były szef MSW wyglądał na zdrowego i udzielił wywiadu dla TVN24. Jednak przerwał rozmowę, kiedy zapytano go o śmierć dwóch księży: Stefana Niedzielaka oraz Stanisława Suchowolca (obaj zostali zamordowani w styczniu 1989 roku). "Pan mnie pyta o głupoty. Proszę wyłączyć kamerę!" - zażądał nagle Kiszczak i wyprosił dziennikarzy.

Czesław Kiszczak, podobnie jak gen. Wojciech Jaruzelski, gen. Tadeusz Tuczapski i Stanisław Kania jest oskarżony przez IPN o "udział w związku przestępczym o charakterze zbrojnym, mającym na celu popełnianie przestępstw". Grozi za to kara do 8 lat więzienia.

Proces ruszył we wrześniu, ale rozprawy toczyły się bez Kiszczaka. Bo ten za każdym razem tłumaczył się złym stanem zdrowia.

Niedawno lekarze uznali, żę Kiszczak może brać udział w rozprawach z zastrzeżeniem, że nie dłużej niż 2 godziny dziennie i na siedząco. Po raz pierwszy w sądzie Kiszczak pojawił się w styczniu i przedstawił długą listę swoich chorób. Zeznań jednak nie składał, bo rozprawę odroczono.

Reklama