"W końcu grudnia wiceprezes TVP, Tomasz Rudomino, zapowiadał: <Zwolnienia w Telewizji Polskiej będą tylko tam, gdzie okaże się to niezbędne>… I okazało się, że z punktu widzenia chłopców farfałowców niezbędne jest zwolnienie już bodaj dwunastu dyrektorów ośrodków TVP w kraju i co najmniej ośmiu dyrektorów w telewizyjnej centrali" - pisze Palikot na swoim blogu.

Reklama

>>> Biskup potępia czystki w TVP

"W taki oto sposób publiczna telewizja znalazła się w sytuacji węża zjadającego własny ogon. Najpierw Prawo i Sprawiedliwość zżarło złogi gierkowsko-gomułkowskie, odbierając telewizję lewicy. Nastały czasy Wildsteina i Urbańskiego, znaczone propisowską podległością i wewnętrznymi przepychankami wewnątrz zarządu spółki i rady nadzorczej. W efekcie tych tarć do władzy doszły przystawki PiS - Samoobrona i LPR z byłym neonazistą" - przypomina sytuację ostatnich miesięcy w TVP poseł PO.

"Wyciągani są kandydaci z najodleglejszych szeregów menedżerskiej sprawności - windykatorzy, cukrownicy, specjaliści od wodociągów i bokserzy, których jedyna wiedza o telewizji bierze się z faktu zwycięstwa nad żoną w walce o domowego pilota. Wszystko to pod szyldem przywracania misji, walki o widza, ramówkę, Pegaza i normalność" - stwierdza Palikot.

>>> Przeczytaj komentarz Cezarego Michalskiego

"Jaka jest recepta?" - pyta. I odpowiada. "Rozwalić to polityczno-telewizyjne szambo. W drobiazgi! Rozpędzić na cztery wiatry Farfałów, pociotków, bokserów, wszechpolaków i innych cwaniaków. Powołać nową, rozsądnie zorganizowaną, nowoczesną telewizję - albo w ogóle zrezygnować z publicznej tv. Na wzór państw, które publicznych mediów nie mają. I jakoś żyją" - podsumowuje polityk Platformy Obywatelskiej.