Marcinkiewicz nie chciał rozmawiać z DZIENNIKIEM o swoim udziale w operacjach banku. "Nie jestem upoważniony do wypowiadania się na temat Goldman Sachs. Proszę pytać rzecznika mojego banku. Ja nie jestem upoważniony do udzielania jakichkolwiek informacji. Jestem tylko doradcą tego banku" - powtórzył kilkakrotnie, gdy pytaliśmy go o rolę Goldman Sachs w grze przeciw złotówce.
>>>Oto bank, który grał na spadek złotego
Jeszcze ostrzej były premier obszedł się z Igorem Jankem, dziennikarzem TV Puls i "Rzeczpospolitej". "Ponieważ Marcinkiewicz jest doradcą inwestycyjnym banku, moim obowiązkiem było zadać mu pytanie, czy i jaką rolę odegrał w grze na osłabienie złotego" - mówi Janke portalowi Tvn24.pl.
Marcinkiewicz odpowiedział: "Nigdy w ciągu siedmiu miesięcy mojej pracy dla Goldman Sachs nie doradzałem w sprawach inwestycji walutowych". Po rozmowie zażądał jednak, by jego wypowiedzi nie publikowano. Igor Janke dodaje, że były premier dodał, iż "wszyscy chcą go zniszczyć" i postraszył redakcję sądem.
>>>Konsultant z Londynu zamilkł. Na szczęście
To właśnie bank inwestycyjny Goldman Sachs dokonywał transakcji obliczonych na spadek wartości złotego. Przyznał, że na osłabianiu walut z naszego regionu zarobił więcej, niż zakładał. Chciał 6-procentowego zysku, a zarobił prawie 8 procent. W końcu uznał, że gra na dalsze spadki to za duże ryzyko.