"Po raz kolejny mamy do czynienia z sytuacją, gdy rząd coś chlapnął, a projekt jest kompletnie nieprzygotowany" - mówi posłanka Joanna Kluzik-Rostkowska, była minister pracy z PiS.
To, że rząd zapewni pomoc bezrobotnym, którzy stracili możliwość spłaty kredytu hipotecznego i że raty przez rok będzie spłacał Fundusz Pracy, zapowiedział kilka dni temu w Sejmie premier Donald Tusk.
>>> Przeczytaj o szczegółach rządowego planu
Jednak minister pracy Fedak w poniedziałek "Kontrwywiadzie" RMF powiedziała co innego: "To nie będą pieniądze z Funduszu Pracy".
DZIENNIK ustalił, że minister Fedak ma zupełnie inną koncepcję. Dlaczego chce bronić funduszu? "W sytuacji rosnącego bezrobocia w funduszu może zabraknąć pieniędzy. A to będzie oznaczało, że składka na fundusz dla pracodawców będzie musiała wzrosnąć" - mówi Jolanta Fedak.
Jej zdaniem pomoc powinna być udzielana w ramach Krajowego Funduszu Mieszkaniowego, który obsługuje już inny, podobny program "Rodzina na swoim" (polega on właśnie na spłacie części odsetek od kredytów).
PSL ma już gotowy projekt ustawy na ten temat. "Bank odraczałby spłatę kredytu o rok, natomiast Fundusz Mieszkaniowy płaciłby przez ten czas za obsługę tego kredytu" - wyjaśnia szczegóły projektu Janusz Piechociński. "Jeśli rząd będzie na tak, jeszcze w tym tygodniu możemy złożyć w Sejmie projekt ustawy, co znacząco przyspieszy procedowanie nad projektem" - dodaje.
Jednak przedstawiciele PO w rządzie byli zaskoczeni wypowiedziami minister Fedak i wydawali się nie znać nowego projektu. "Nie ma stanowiska rządu w sprawie wypowiedzi Fedak" - odpowiedział nam rzecznik rządu Paweł Graś.
Opozycja uważa, że zawirowania wokół projektu kompromitują rząd. "Rząd nie uczy na błędach. Znowu coś chlapnął i jest kłopot, bo projekt jest nieprzygotowany. Rozbudzono ogromne oczekiwania społeczne, a jednocześnie panuje wielki chaos" - mówi Joanna Kluzik-Rostkowska, była minister pracy z PiS.
Przypomina, że wiele razy zmieniały się komunikaty PO w tej sprawie. Najpierw politycy tej partii informowali, że pożyczki będą bezzwrotne, potem - że zwrotne. Że dopłaty będą do mieszkań średniej wielkości, ale dokładnie, jaki metraż mają na myśli, nie wiadomo.
Kluzik-Rostkowska uważa, że projekt ten jest kolejnym, po zakazie bicia dzieci czy kastracji pedofilów, hasłem bez pokrycia. "Rząd wpadł w sidła własnej propagandy" - dodaje.
Zaznacza jednak, że pomoc jest potrzebna, by ludzie nie byli wyrzucani z mieszkań. "Jednak zanim się wyjdzie z pomysłem, trzeba go przemyśleć. Bo na razie projekt może spowodować, że ludzie będą uciekać na bezrobocie, by dostać pomoc od państwa" - kwituje Kluzik-Rostkowska.