"Ja byłem zawsze zwolennikiem autolustracji Kościoła, to znaczy, żeby Kościół przeprowadził to sam, nie oglądał się na polityków, nie patrzył, czy ktoś mu klaszcze, kto jest lizusem, tylko przeprowadził dla swojej wiarygodności" - mówił ks. Isakowicz-Zaleski do studentów wydziału prawa uniwersytetu w Białymstoku. Ksiądz wygłosił tam wykład na temat lustracji w Kościele.
W marcu Konferencja Episkopatu Polski ogłosiła, że zamknięta jest sprawa lustracji biskupów. Episkopat ogłosił wówczas, że nie będzie się odnosił do "tego rodzaju materiałów", które mogłyby się pojawić w przyszłości.
>>>Lustracja w Kościele to ks. Isakowicz
"Czy taka odgórna decyzja <koniec lustracji> coś da? To tak, jakby lekarze wstali i powiedzieli: od dziś koniec z chorobą AIDS. Tak się nie da rozwiązywać tych rzeczy" - mówił. Dodał, że w jego opinii "wbrew pozorom czas gra na korzyść Kościoła, bo coraz więcej osób rozumie, że nie ma już innego wyjścia i że trzeba to wyjaśnić".
Ks. Isakowicz-Zaleski mówił, że niepokoi go nagonka wokół IPN w kontekście ostatnich publikacji książkowych, m.in. na temat Lecha Wałęsy. Bronił prezesa IPN Janusza Kurtyki.
"Wszelkie takie dywagacje, że jak ukaże się jakaś książka, to od razu trzeba <zastrzelić> prezesa, do niczego nie prowadzą. Według mnie IPN powstał za późno. Ale to nie jest wina pana Kurtyki ani wielu innych osób, tylko polityków niestety" - mówił ks. Isakowicz-Zaleski.
Ks. Isakowicz-Zaleski skrytykował też decyzję minister nauki Barbary Kudryckiej, by po kontrowersyjnej publikacji Pawła Zyzaka na temat Lecha Wałęsy wysłać kontrolę na Wydział Historyczny Uniwersytetu Jagiellońskiego. Według niego wysyłanie takiej kontroli to "paniczny lęk przed przeszłością". Minister wycofała się z decyzji o kontroli.
O publikacji Pawła Zyzaka ks. Isakowicz-Zaleski powiedział, że "nie jest wielbicielem tej książki, bo niepotrzebnie dotknęła wątków obyczajowych", a on jako duchowny jest przeciwny opisywaniu tych kwestii.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski promuje w Białymstoku swoją książkę pt. "Przemilczane ludobójstwo na Kresach".