Jacek Kurski zapowiedział, że sam odejdzie z komisji, z uwagi na swój start w eurowyborach. Został jednak z niej usunięty. "Chcą się ze mną nieładnie rozstać, wiedząc, że już opuszczam tę komisję, chcą dorobić do tego aurę jakiejś niesławy. Chciałbym, żeby panowie tego nie robili, jeśli nie muszą" - mówi jeszcze przed zapadnięciem decyzji sam Kurski.

Reklama

A po wykluczeniu go ze składu powiedział: "To jest małe, niskie, żałosne. Mam nadzieję, że historia oceni to towarzystwo, które w atmosferze politycznego linczu wykluczyło mnie ze składu komisji". Jaki był sens usuwania go z komisji, jeśli zapowiadał odejście.

>>>Kurski wyleciał z komisji do spraw nacisków

"Poseł Kurski jest znany z tego, że konfabuluje, i w tym przypadku konfabuluje. Przypomnę tylko, że obiecał kupić posłance Szczypińskiej, oskarżonej o noszenie fałszywej torebki Channel, torebki oryginalnej, czego nie zrobił do dziś" - ironizował poseł Sebastian Karpiniuk, a potem całkiem na serio dodał, że zachodziła obawa, że tym razem też nie dotrzyma słowa.

Kurski został usunięty z komisji, ponieważ na sejmowym korytarzu spotkał się z Januszem Kaczmarkiem. "Przeszli się kilka metrów. Rozmawiali. Prokurator Kaczmarek twierdził, że Kurski miał go nakłaniać, żeby nie obciążał go w swoich zeznaniach. To jest absurdalne. Ale na tej podstawie panowie z PO postanowili usunąć Kurskiego z komisji, bo rzekomo stracił wiarygodność i bezstronność" - mówił członek komisji. poseł Arkadiusz Mularczyk z PiS.

Mularczyk zasugerował, że posłom PO oraz Januszowi Kaczmarkowi i Jaromirowi Netzelowi, którzy mają postawione zarzuty, wspólnie zależy na dyskredytowaniu członków byłego rządu PiS. Dlatego nie dziwi go decyzja komisji.