Według lubelskiego posła na osłabieniu jego pozycji może zależeć Schetynie, bo razem będą walczyć o przywództwo w PO, gdy Donald Tusk zdecyduje się kandydować na prezydenta. "Nie wykluczam tego. Grzegorz na pewno nie jest osobą, która się z tego nie cieszy" - mówił dziennikarzom w czwartek wieczorem, komentując wznowienie śledztwa w sprawie finansowania jego kampanii. Ten występ nawet jak na Palikota był dosyć szokujący: poseł bełkotał i dziwnie przestępował z nogi na nogę. Wypowiedź wywołała sporo komentarzy. Politycy PO ją bagatelizowali, a opozycja zastanawiała się, czy PO ogarnęła wojna domowa.

Reklama

>>>"Palikot to polska wersja Czerwonej Szmaty"

Spekulacje uciął sam Palikot. W sobotę na konferencji prasowej poseł wyraźnie ochłonął i wycofywał się z wcześniejszych oskarżeń. "Byłem po bardzo dramatycznej i burzliwej, emocjonalnej rozmowie z panem premierem Schetyną. Powiedziałem być może o jedno słowo za dużo. Kolega z kolegą porozmawiali, trochę się zdenerwowali, sprawa jest zakończona" - ucinał na konferencji prasowej w Lublinie.