"Po pierwsze pokazujemy, że jesteśmy niegościnni. Ale jeszcze ważniejsze jest to, że obchody 20 rocznicy 4 czerwca są szansą, by przypomnieć światu gdzie i od czego zaczął się upadek komunizmu, skąd przyszła wolność. Zwłaszcza, że świat coraz częściej o naszych dokonaniach zapomina" - mówi Rulewski. Taką szansę - jego zdaniem - dawały huczne obchody, które zaplanowano na Placu Solidarności w Gdańsku.
>>>Stoczniowcy zakłócą kongres Tuska
Plan rocznicowych uroczystości zakładał spotkanie szefów rządów wielu państw z młodzieżą. "Trudno by to pogodzić z demonstrującymi w pobliżu związkowcami. "Nie wyobrażam sobie obchodów w oparach gazu łzawiącego, choć świat przyzwyczaił się do różnych tego typu <fajerwerków>. By daleko nie sięgać, w jednym z najspokojniejszych krajów - Holandii, królowa obchodziła swój jubileusz skąpany we krwi".
Legenda "S", dodaje, że na odwołaniu obchodów straci też sama Solidarność. "Nie będzie demonstracji, bo dla kogo, a będzie żal do nich. Za złe wezmą im to wszyscy, którzy uważają tę datę za niezwykle ważną".
Co gorsza - według Rulewskiego - związkowcy zaszkodzą także Gdańskowi. "Te obchody pokazywałyby, że Polska to nie tylko Warszawa, że Polska ma wiele stolic od historycznego Gniezna, po sierpniowy Gdańsk.