"Wielu z nich przyjechało do Lublina z daleka - po co? Przecież wiedzieli, że czwartek to dzień głosowań sejmowych, że nie będzie mnie w biurze. Zachęcani - spotkajmy się w poniedziałek! - nie chcieli się umówić na spotkanie, woleli czekać w biurze aż wyprowadzi ich policja" - pisze poseł PO na blogu na Onet.pl.

Reklama

>>> Inwazja na Niesiołowskiego, której nie było

"Pomyślałem: jeśli im wolno, to dlaczego nie wolno mnie? Może i ja powinienem wedrzeć się do siedziby Sierpnia, przykuć dłoń do kaloryfera i zażądać od szefa związku spełnienia listy moich postulatów?" - dodaje Janusz Palikot.

A oto lista jego żądań:
"1. Zatrzymanie na czas wychodzenia z kryzysu gospodarczego wszelkich strajków i akcji protestacyjnych o jawnie politycznym podłożu!
2. Ograniczenie liczby etatowych działaczy związkowych o połowę!
3. Zmniejszenie wysokości płac działaczy związkowych do poziomu średniej krajowej w gospodarce!
4. Ograniczenie liczby związków zawodowych w jednym zakładzie pracy do maksimum pięciu!
5. Kary więzienia i grzywien dla osób łamiących przepisy obowiązujące organizatorów demonstracji!
6. Zakaz palenia opon, niszczenia budynków i przewracania barierek podczas manifestacji!
7. Zakaz używania stylisk do kilofów podczas akcji protestacyjnych!
8. Zakaz walk ulicznych z policjantami!
9. Zakaz okupowania budynków użyteczności publicznej, w tym biur poselskich!
10. Więcej humoru, mniej uporu!
…i proszę nie zapomnieć o jeszcze jednym postulacie:
11. Zerwanie przez związki zawodowe wszelkich, anarchizujących życie w kraju form współpracy politycznej z Prawem i Sprawiedliwością!"