Wczoraj w programie TVP "Kwadrans po ósmej" dziennikarz zapytał Marka Migalskiego, czy Radio Maryja skłamało. Chodziło mu o wyrok sądu, który nakazał toruńskiej rozgłośni przeprosić kandydata PO Tadusza Zwiefkę za rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji.

Reklama

>>> Ojciec Rydzyk musi przeprosić europosła PO

"Można tak powiedzieć. Taki jest wyrok sądu w tej sprawie" - odparł Migalski. Pół godziny później odebrał telefon od czołowego felietonisty Radia Maryja prof. Jerzego Roberta Nowaka, który na antenie rekomenduje słuchaczom, na kogo mają głosować. Ten zapytał Migalskiego, czy faktycznie powiedział to, co powiedział. Ten potwierdził.

"Bardzo mnie pan zawiódł, cofam swoją rekomendację dla pana" - oznajmił Nowak i rozłączył się. Co ciekawe, kilka dni wcześniej udzielił on Migalskiemu popracia za...niezależność poglądów.

"Czuję się z tym lepiej bo miałem wrażenie, że nie było to popracie bezinteresowne. Że ktoś w przyszłości będzie mógł się upominać o coś" - mówi nam kandydat PiS. I zaznacza, że w tej sytuacji jeżeli odniesie sukces to będzie zawdzięczał go sobie i partii Jarosława Kaczyńskiego. "Choć mam takie samo podejście do widowni TVN24, jak i słuchaczy Radia Maryja" - podkreśla Migalski.

Reklama

>>> Migalski to swieża krew. Zobacz jego spot

"Chcę jednak być postrzegany w PiS jako polityk centrowy, który będzie odbierał wyborców Platformie Obywatleskiej. Czuję, że mam zdolność rozmowy z młodymi i lepiej wykształconymi wyborcami" - zaznacza.