"Musimy postarać się o bardziej liberalną twarz w dużych miastach" - mówi jeden z liderów PiS. Stąd nowy pomysł, by kandydatem na prezydenta Warszawy została "mało PiS-owska" Joanna Kluzik-Rostkowska.Dlaczego właśnie była minister pracy?

Reklama

>>>Ziobro wieszczy wielkie zwycięstwo PiS

Przecież to Paweł Poncyliusz i Elżbieta Jakubiak byli wymieniani jako potencjalni kandydaci na następców Hanny Gronkiewicz-Waltz. I w cieniu walki o euromandaty mieli na warszawskiej liście PiS stoczyć pojedynek o partyjną nominację. W samej Warszawie minimalnie wygrał Poncyliusz. Dostał 13 tys. głosów, była minister sportu o 3 tys. mniej. "Ale oboje dostali baty od Arka Mularczyka z jego 35 tys. głosów. A to oznacza, że przecież wcale nie trzeba tu wystawiać warszawiaka" - mówi nam członek komitetu politycznego PiS. Mularczyk jest z Nowego Sącza, Kluzik-Rostkowska ze Śląska, do Sejmu kandydowała z Łodzi.

>>>Miller: IV RP może jeszcze wrócić

Kiedy PiS wskaże swojego kandydata na prezydenta stolicy i w innych miastach? Pierwotny plan był taki, żeby byli znani już na jesieni. W partii spekuluje się, że po eurowyborach większą swobodę będą miały regiony. "Skończą się czasy spadochroniarzy" - cieszy się jeden z posłów PiS. Jego zdaniem to właśnie nieliczenie się z tzw. terenem było jedną z przyczyn nie najlepszego wyniku PiS w eurowyborach.

Reklama