"W łódzkim areszcie przy ulicy Smutnej jest smutno i ponuro. Nie ma szampana ani ostryg. Nie ma rautów, przyjęć, bankietów. Jest szara więzienna rzeczywistość. Zamiast kawioru kromka chleba z margaryną. Zamiast francuskiego napoju z bąbelkami słabiutka herbatka" - tak sytuację Lwa Rywina opisuje "Super Express".

Reklama

>>> Kim jest człowiek, który pogrążył Rywina

"Widać, że jest zmęczony tą całą sytuacją. Chodzi taki przybity. Jakby zrezygnowany. Ale z drugiej strony nie sprawia nam żadnego kłopotu" - opowiada jeden ze strażników łódzkiego aresztu. "Gdyby wszyscy aresztanci byli tacy jak on, to mielibyśmy tutaj jak w sanatorium. Jest bardzo zdyscyplinowany. Od razu można poznać, że już <garował>".

>>> Oto kulisy afery, która pogrążyła Rywina

Lew Rywin jest w areszcie od prawie miesiąca. Trafił za kratki, bo - zdaniem prokuratury - miał wręczać łapówki w zamian za fałszywe zaświadczenia o stanie zdrowia. To umożliwiło mu przedwczesne opuszczenie więzienia, do którego trafił za udział w słynnej aferze związanej ze złożeniem propozycji korupcyjnej "Gazecie Wyborczej".

>>> Zatrzymanie Rywina to dopiero początek

Słynnemu producentowi filmowego grozi nawet 12 lat więzienia.