"Czy powinniśmy wiedzieć, że przywódca naszego kraju - prezydent, premier, marszałek - jest chory? I czy powinniśmy wiedzieć na jaką chorobę jest chory? (...) Przez ochronę prywatności ja jestem skłonny rozumieć ochronę obywateli, a nie ludzi władzy. Wydaje mi się, że tu ważne jest, aby bronić zwykłego człowieka przed wszechmocą państwa, a nie, by politycy mogli wykorzystywać to do ukrywania na przykład choroby alkoholowej czy raka!" - napisał Janusz Palikot na swoim blogu na Onet.pl.
>>> Palikot: Daję prezydentowi czas do środy
"Czy jednak polityk - prezydent - nie ma prawa do żadnej prywatności? Czy są jakieś granice ochrony dla ludzi władzy? Czy wreszcie sam fakt domagania się przez opinię publiczna informacji nie jest już powodem do przedstawienia takiej informacji?" - pyta poseł PO.
>>> Palikot tłumaczy: Małpeczki są na kaca
"Wydaje się, że granicą prywatności w polityce jest właśnie fakt bycia lub nie zdolnym do pełnienia powierzonej funkcji! I tak na przykład preferencje seksualne nie mają znaczenia, ani również przekonania religijne, ale już stan zdrowia - tak. Jest oczywiste, że nieleczona choroba alkoholowa jest tu istotnym problemem, podobnie jak choroba psychiczna czy rak mózgu" - podkreśla Palikot.