Palikot pisze na swoim blogu na onet.pl: W poniedziałkowej "Rzeczpospolitej" przeczytałem, że dostałem ultimatum i albo wygram wybory w 2010 roku, albo jestem skończony!? Za dużo tych porażek - władze krajowe mówią stop! Palikot tonie!?

Reklama

>>> Alkoholowa wojna Palikota z prezydentem

"Muszę więc jednoznacznie przyznać, że jedyne ultimatum jakie otrzymałem w minionym tygodniu to ultimatum od mojej żony! Otóż kiedy przy sobotniej kolacji opowiadałem o tym jak skandalicznie zachował się Lech Kaczyński w czasie rocznicowych uroczystości Unii Lubelskiej, usłyszałem: Proszę cię bardzo, abyś nie mówił o tym człowieku, gdy na stole jest foie gras z truflami! Gęsia wątróbka na to nie zasługuje! Opowiadaj, proszę, takie rzeczy w TVN - do wody mineralnej, którą tam podają! I - mogę teraz dodać - przy lekturze <Rzepy>: Jeśli nie boisz się niestrawności. Doprawdy, gdy dalej tak pójdzie, będę musiał przejść na wegetarianizm i lekturę pisma świętego" - kończy Palikot.