Godz. 9, Jolanta Fedak spotyka się z Agnieszką Chłoń-Domińczak na rozmowie w cztery oczy. Minister pracy jest zła o artykuły, które pojawiły się w DZIENNIKU. Chce, by jej podwładna się z nich wytłumaczyła. Ale Chłoń-Domińczak przejmuje inicjatywę. Informuje swoją szefową, że odchodzi z resortu. O 11.30 jedzie do kancelarii premiera. Tam składa dymisję. Jak zapowiedział szef gabinetu Donalda Tuska Sławomir Nowak, premier dymisję podpisze.
>>>Minister pracy: Nikogo nie dyskryminuje
Dlaczego autorka ustawy o emeryturach pomostowych, która w ministerstwie pracowała prawie 12 lat, postanowiła z niego odejść? O kłopotach Chłoń-Domińczak pisaliśmy w sobotnim DZIENNIKU. Wszystko zaczęło się po powrocie wiceminister z urlopu macierzyńskiego. W kwietniu Fedak odebrała jej część kompetencji. Zabrała jej m.in. prowadzenie spraw dotyczących otwartych funduszy emerytalnych, żłobków, domów dziecka i rodzin zastępczych. Część obowiązków Chłoń-Domińczak przejął wiceminister Marek Bucior. "To bardzo porządny, inteligentny urzędnik. Ale akurat na polityce rodzinnej się nie zna" - mówi nam osoba związana z ministerstwem.
Kiedy pytaliśmy minister pracy, dlaczego ograniczyła kompetencje swojej wiceminister, odpowiedziała nam: "To jest kobieta, która ma trójkę dzieci, i nie sądzę, aby brakowało jej obowiązków".
Jeszcze w niedzielę Fedak przekonywała, że Chłoń-Domińczak nie jest dyskryminowana. Zapewniała też, że wkrótce jej podwładna dostanie nowe zadania - miała się zająć m.in. wdrażaniem w życie ustawy o równouprawnieniu kobiet. Jak się dowiedzieliśmy, jeszcze w sobotę zdenerwowana Fedak zadzwoniła do Chłoń-Domińczak. Miała pretensje o tekst, który ukazał się w DZIENNIKU. Umówiły się na spotkanie w poniedziałek.
Z naszych informacji wynika, że wiceminister o odejściu z resortu myślała już od dłuższego czasu. W jej sprawie miał nawet niegdyś interweniować sam premier Donald Tusk. "To na pewno nie była pochopna decyzja. Agnieszka musiała długo nad tym myśleć. Nie zrobiła tego pod wpływem emocji" - mówi nam osoba z ministerstwa.
Inny nasz rozmówca twierdzi, że relacje między Fedak a wiceminister od początku nie były najlepsze. "Fedak i PSL chcą być społeczną twarzą rządu. Fedak, odsuwając Agnieszkę od rzeczy, którymi zajmowała się wcześniej, zwiększała swoje wpływy w resorcie, a tym samym eliminowała wpływy PO" - mówi osoba związana z ministerstwem.
Nasi rozmówcy mówią, że Chłoń-Domińczak znalazła się na celowniku minister pracy, bo to ona, a nie Fedak była chwalona za kompetencję. Tak było np. z reformą emerytalną - w dużej mierze był to sukces nie tylko PO, ale właśnie Chłoń-Domińczak, a na pewno nie Fedak. W marcu Chłoń-Domińczaka otrzymała nawet Nagrodę im. Andrzeja Bączkowskiego, która jest przyznawana ludziom stanowiący "wzór służby publicznej". "Agnieszka była bardzo dobrze odbierana przez media. Gdyby Fedak nie zabrała jej departamentu świadczeń rodzinnych, ustawy o pieczy zastępczej, przedszkolach i żłobkach prowadziłaby Agnieszka. To są sprawy najbardziej nośne. A teraz cokolwiek wyprodukuje ministerstwo, będzie sławą i chwałą Fedak i PSL" - mówi jeden z naszych rozmówców.
Wczoraj Chłoń-Domińczak tłumaczyła, że odchodzi z resortu, ponieważ nie dostała nowych zadań na kolejne półrocze, a te, które miała, zostały już wykonane. "Teraz zajmę się pracą naukową" - mówiła w TVN CNBC Biznes.
Z kolei Fedak w TVN 24 winę za to, że wiceminister podała się do dymisji, próbowała zrzucić na dziennikarzy, twierdząc, że to oni stawiali Fedak i Chłoń-Domińczak w konflikcie. Na pytanie, czy Chłoń-Domińczak zrezygnowała tylko z funkcji wiceministra, czy też w ogóle odchodzi z ministerstwa, Fedak odparła - "Nie wiem, nie zapytałam o to".