PiS krytykuje propozycje rządu i dopatruje się w niej politycznej prowokacji. Po pierwsze dzisiejszą wizytę premiera w Pałacu Prezydenckim politycy tej partii odebrali jako próbę przerzucenia na prezydenta odpowiedzialności za ewentualne podwyższenie podatków. W tym samym duchu wypowiadał się też Piotr Kownacki, szef prezydenckiej kancelarii. Po drugie, propozycję wypłaty zysku z NBP uważają za próbę ataku na Sławomira Skrzypka, prezesa banku i bliskiego znajomego prezydenta.
>>> Prezydent nie chce wyższych podatków
"Kiedy jesteśmy w sytuacji trudnej, wszyscy jesteśmy zobowiązani do szukania oszczędności" - argumentował w TVN24 Andrzej Halicki, poseł PO i dodał, że "NBP nie jest wyspą (...) również powinien zaciskać pasa i pomagać budżetowi państwa".
Chodzi o sumę nawet od 12 do 14 mld złotych. W rozmowie z DZIENNIKEM prezes NBP Sławomir Skrzypek przyznał, że bank przekaże zysk do budżetu, o ile będzie to zgodne z prawem i o ile... taki zysk w ogóle będzie. Na razie, zdaniem Skrzypka, jest to nie do przewidzenia.
"W świetle ustawy o NBP, mówienie w lipcu o przewidywanym zysku jest wróżeniem z fusów i jedną wielka ściemą" - powiedział także Joachim Brudziński, poseł PiS. Dodał, że "rząd ewidentnie nie radzi sobie z kryzysem" i wychodzi z założenia, że "jak trwoga, to do pana prezydenta i prezesa NBP".
Trzeci gość programu, Tadeusz Iwiński z SLD, stwierdził, że "rząd próbuje oswoić społeczeństwo z perspektywą podnoszenia podatków". Winą za obecną sytuację obarczył także poprzednią ekipę Jarosława Kaczyńskiego, bo to on obniżył podatki i składkę rentową.