Prawo i Sprawiedliwość wypuściło trzeci animowany filmik, w którym szydzi z PO. Jako pierwszy dotarł do niego "Super Express". Tym razem jego bohaterami są Hanna Gronkiewicz-Waltz oraz premier Donald Tusk. Jej PiS zarzuca brutalne stłumienie zamieszek przed halą Kupieckich Domów Towarowych, jemu bierność.

Reklama

p

Prezydent Warszawy nie tylko miażdży drogowym walcem gruzy Kupieckich Domów Towarowych. Rozdaje też ciosy maczugą, którą uderza w tablice z napisami "niskie podatki" czy "przedsiębiorczość". W tym czasie premier... bawi się piłką na stadionie.

>>>Zobacz, jak PiS szydzi z rzecznika-dozorcy

Bohaterem pierwszego filmu był rzecznik rządu Paweł Graś. Widzieliśmy go w przebraniu dozorcy, jak sprząta dom niemieckiego biznesmena. W drugim filmie zobaczyliśmy kulisy założenia Platformy Obywatelskiej, według PiS, powołanej do życia przez trzech agentów wywiadu.

Reklama

>>>Spoty PiS zdenerwowały PO. I o to chodziło

Bardzo proste w formie filmiki PiS o "ojcach założycielach PO" i "dozorcy Pawle Grasiu" odniosły swój efekt. "Chodziło o to, by ułatwić Platformie odbijanie piłeczki, bo najgorsze, co mogłoby się wydarzyć strategom PiS, to to, że Platforma spotów by nie zauważyła i nie skomentowała" - mówi Eryk Mistewicz, specjalista od wizerunku politycznego.

PO jednak filmy zauważyła. Paweł Graś mówił na przykład, że pokazany na filmie dozorca to... Przemysław Gosiewski z PiS, a a nie on. "Cel PiS jest inny, nie dać o sobie zapomnieć, ale nie wyborcom, tylko Platformie Obywatelskiej. Strategia PiS jest prosta. Zrozumieli, że zyskują na prowokowaniu Platformy, więc to robią. Odpowiedź Platformy, która nastąpiła po tych filmikach, jest dokładnie taka, jaką chcieli usłyszeć" - mówi Eryk Mistewicz.