"Nie mam zaplanowanego spotkania z Katarczykami. Jesteśmy w kontakcie, a strona katarska analizuje dokumenty, które posiada" - powiedział w Sejmie Aleksander Grad. Dodał, że nie uchyla się od odpowiedzialności w sprawie stoczni za ostatnie dwa lata. "Jednak nikt nie może mi zarzucić bezczynności" - podkreślił.
Przedstawiciele rządowego funduszu katarskiego, który może kupić stocznie w Gdyni i Szczecinie, mają przylecieć dziś do Polski. Taką informację przekazał rzecznik rządu Paweł Graś w TVN24, który dodał, że może to się stać jeszcze w tym tygodniu. DZIENNIKOWI udało się dowiedzieć, że przedstawiciel Kataru przybędą jeszcze dziś.
>>. Katarczycy przylecą rozmawiać o stoczniach
Po tym jak prywatny katarski inwestor Stichting Particulier Fonds Greenrights wycofał się z zakupu stoczni i nie przelał 381 mln złotych, rządowy fundusz inwestycyjny Qatar Investment Authority wyraził chęć przejęcia tych zobowiązań. Teraz resort czeka na ostateczną decyzję Katarczyków. Transakcja ma się opierać na przejęciu zobowiązań przez rządowy fundusz od prywatnego, by nie trzeba było rozpisywać nowego przetargu na sprzedaż majątku stoczni. Jednocześnie, jeśli sprzedaż się nie uda, to przepadnie wadium w wysokości 8 milionów euro, jakie Katarczycy wpłacili, przystępując do przetargu. Resort skarbu nie wyklucza także, że będziemy dochodzili od Katarczyków odszkodowań za zerwanie umowy.
Minister Grad na sfinalizowanie transakcji sprzedaży stoczni ma czas do końca sierpnia. Jeśli kontrakt z Katarczykami nie wypali, to rząd może jeszcze prosić Komisję Europejską o czas na kolejny przetarg. I jeszcze raz próbować sprzedać majątek z nadzieją, że znajdzie się na rynku inwestor, który będzie chciał kontynuować produkcję statków.