Platforma Obywatelska usilnie pracuje nad tym, by opozycja ani prezydent nie zablokowali prywatyzacji szpitali, a okazuje się, że w ogóle może nie być to konieczne. Bo PiS bardzo chce, żeby prywatyzacja na sposób "platformerski" stała się faktem.

Reklama

Jak dowiedział się "Newsweek", nie będzie żadnego sojuszu z lewicą, by blokować zamiary rządu. Bo totalny krach systemu opieki zdrowotnej - to według strategów PiS - szansa na ponowny wybór Lecha Kaczyńskiego na prezydenta.

>>>Przeczytaj, jak PO chce sprywatyzować szpitale

Między innymi dlatego z komisji zdrowia wycofuje się właśnie Ludwik Dorn, który popierał porozumienie z SLD, tak by zablokować prywatyzację. "Pozostali będą oczywiście wygłaszać płomienne protesty, zagłosują przeciw projektom, ale w rzeczywistości postarają się, by w toku prac nie uległy one zasadniczym zmianom" - usłyszał "Newsweek" od dwóch posłów pracujących w komisji.

Zdaniem PiS, w proponowanych przez PO zmianach jest tak dużo błędów, że wkrótce odbiją się one rządowi Donalda Tuska czkawką. Chodzi tu głównie o sprywatyzowanie ZOZ-ów, i to nawet tych najmniejszych.

Inną kłodą, na której - zdaniem PiS - ma się wyłożyć rząd, jest oddłużenie placówek medycznych. To bowiem nic innego jak pomoc publiczna, a za to, tak jak w sprawie stoczni, może nam ponownie grozić protest Komisji Europejskiej.