Ryszard Czarnecki z PiS, prezes Narodowego Banku Polskiego Sławomir Skrzypek i wiceszef resortu gospodarki Adam Szejnfeld spierali o źródła i skalę kryzysu gospodarczego.

Reklama

"Wzrost gospodarczy zakładany przez rząd, na poziomie 3,7 procent, jest nadal możliwy. Zamiast krzyczeć, będziemy pracować (...) Jest realny nawet wyższy wzrost. Teraz ważne jest, co zrobi PiS i prezydent, gdy przyjdzie mu podpisywać ustawy" - mówił Adam Szejnfeld w programie "Fakty po Faktach" w TVN24. Jednak Sławomir Skrzypek zupełnie inaczej ocenił perspektywy wzrostu gospodarczego. Jego zdaniem, są one pesymistyczne.

"Ja bym chciał, żeby prezydent w ogóle miał co podpisywać" - wtrącił Ryszard Czarnecki z PiS i dodał: "Donald Tusk mówi w czasie przyszłym - zrobimy, naprawimy. Wolę, żeby mówił w czasie przeszłym dokonanym - zrobiliśmy, naprawiliśmy".

Czarnecki uważa, że rząd nie ma pomysłu na wyjście z trudnej sytuacji gospodarczej. "Plemiona w Afryce walczą z chorobami i śmiercią nie mówiąc o chorobach i śmierci, a rząd Tuska mówił, że nie ma kryzysu" - mówił Czarnecki.

Wtedy prowadzący zapytał go o to, skąd politycy PiS dowiedzieli się o istnieniu dziury budżetowej? "Tak pisały gazety" - wypalił polityk. "I z gazet, a nie z oficjalnych danych, czerpaliście wiedzę o dziurze budżetowej?" - zapytał dziennikarz. "Z czołowych gazet, z kolumn ekonomicznych" - zapewnił Czarnecki.