Firma Maliszewskiego prowadzi w sejmie, oprócz restauracji, także minibar przez wszystkich znany jako "bar za kratą". To popularne miejsce w Nowym Domu Poselskim, w którym z lubością przesiadują parlamentarzyści. Także dziennikarze często wpadają tam na kawę. Jak się okazało, lokale przestały podobać się posłom. Tak twierdzi Kancelaria Sejmu. I dała czas Maliszewskiemu na wyprowadzkę z budynku do końca listopada.

Reklama

Restaurator jest rozgoryczony. Tym bardziej że - jak twierdzi - Kancelaria zignorowała wszystkie jego listy z prośbą o wyjaśnienie. Nie zamierza też oddać zaległości za czynsz. Bo te jego zdaniem naliczono mu niesłusznie, zwłaszcza że z własnej kieszeni sfinansował remont restauracji. Sprawy jest gotów dowodzić w sądzie.

Wcześniej jednak trafi do sądu z powodu doniesienia, które w czerwcu złożyła Kancelaria Sejmu. To za to, że Maliszewski sprzedał dziennikarzom whisky i piwo, mimo prohibicji obowiązującej w czasie pielgrzymki papieża Benedykta XVI do Polski. "Ja mam już emeryturę, ale co z resztą? Niektórzy podawali tu jeszcze za czasów Komitetu Centralnego. Gdzie teraz pójdą?" - zastanawia się Maliszewski. Wraz z nim pracę straci ponad 30 osób.

Tymczasem knajpę w sejmie chce otworzyć były poseł Samoobrony Zbigniew Witaszek. Ten doświadczony restaurator zapewnia, że będzie dbał o podniebienia parlamentarzystów. Czy ma jakieś szanse? Kancelaria na razie nie podaje, czy Witaszek dostanie zgodę.

Reklama