"Świadczy to o tym, że gdańszczanie są dojrzali i zdystansowani. Jesteśmy pozbawieni kompleksów i fobii antyniemieckiej" - dodał Adamowicz. Jego zdaniem przyznanie się Grassa do służby w SS nie przekreśla tego, czego pisarz dokonał wcześniej. Czyli osiągnięć literackich noblisty i jego zdecydowanego poparcia dla sprawy polskiej.

Adamowicz przypomniał, że Grass zawsze był orędownikiem Polski w Niemczech i za uznaniem granicy na Nysie i Odrze. "Nigdy nie ukrywał swojej młodzieńczej fascynacji nazizmem. Każdy z tego pokolenia może mieć trupa w szafie". Ale mimo to prezydent chce, by pisarz osobiście wyjaśnił gdańszczanom, dlaczego tak długo czekał z przyznaniem się do służby w Waffen SS. Wysłał do niego list, w którym go o to prosi. "Tylko od Grassa zależy, jak odpowie na moją prośbę" - powiedział Adamowicz.

Urząd miasta zlecił sondaż Pracowni Badań Społecznych. Na pytanie, czy rada miasta powinna odebrać pisarzowi tytuł, 72% gdańszczań odpowiedziało, że nie. 53% uznało, że pisarz nie powinien zrzekać się honorowego obywatelstwa miasta.