Premier nie wyklucza jednak całkowicie wcześniejszego głosowania. Według niego, ewentualny kryzys wokół powołania nowego marszałka oznacza wybory. Zagrożeniem dla Sejmu byłaby też - jak powiedział premier - "akcja Marka Jurka", gdyby zagroziła większości sejmowej.

Premier Jarosław Kaczyński zapowiedział w środę, że nowy marszałek Sejmu będzie wywodził się z PiS. Dodał, że koalicjanci - LPR i Samoobrona - zgadzają się na to. Poinformował także, że jest dwóch, trzech kandydatów na to stanowisko. Nie ma wśród nich Ludwika Dorna.

Szef rządu zapowiedział, że o tym, kto zastąpi Marka Jurka na stanowisku marszałka Sejmu, będzie jeszcze dyskutował Komitet Polityczny PiS i przyszłotygodniowa Rada Polityczna partii. Na razie nie chciał ujawnić nazwisk kandydatów. Ale według niego, nie będzie specjalnego kłopotu z ustaleniem następcy Jurka.

Media spekulowały, że wybór nowego marszałka może doprowadzić do konfliktu w koalicji. LPR i Samoobrona miały wykorzystać okazję, by domagać się nowych stanowisk i ustępstw. A sekretarz PiS Joachim Brudziński jeszcze dziś rano deklarował, że partia będzie się starała przekonać Marka Jurka do pozostania na stanowisku marszałka Sejmu.