Premier zapowiadał, że nie będzie rozmawiał z pielęgniarkami, jeśli cztery okupujące kancelarię siostry nie wyjdą z budynku. Ale mimo wszystko przyjechał do stołecznego Centrum "Dialog". Tam jednak czekały na niego tylko siostry z "Solidarności". Pielęgniarki z OZZPiP, strajkujące przed kancelarią, nie przyjechały. Chcą rozmawiać, ale tylko w siedzibie premiera.

Szef rządu wyjaśnił, że nie złożył jeszcze do prokuratury doniesienia na okupujące kancelarię siostry. Ale zapowiedział, że skoro jest przestępstwo, będzie i zawiadomienie. "Funkcjonariusz publiczny ma obowiązek zawiadomienia o przestępstwie, o którym wie. My będziemy musieli zawiadomić o tym przestępstwie" - przekonywał Kaczyński.

Poza tym premier przekonywał, że chce rozmawiać, ale z "poważnym partnerem, a nie z tymi, którzy prowadzą akcję polityczną, nie z SLD". I dodał, że dla niego głównym partnerem jest pielęgniarska "Solidarność" - jedyna, która przyjechała do Centrum "Dialog". "Chcemy rozmawiać z tymi, którzy rzeczywiście reprezentują służbę zdrowia. Teraz widać, komu chodzi o załatwienie spraw społecznych, a komu o politykę" - grzmiał Jarosław Kaczyński.

Zgoda na rozmowy nie była pierwszą dzisiaj kompromisową decyzją rządu. Pozwolono delegacji pielęgniarek na przekazanie ich koleżankom w środku budynku paczek z bielizną, środkami czystości, owocami i sokami. "Odbieramy to jako gest dobrej woli ze strony rządu" - mówi Halina Peplińska z Zarządu Krajowego związku zawodowego pielęgniarek.

Wcześniej kobiety z miasteczka namiotowego, które wyrosło pod siedzibą premiera, były oburzone tym, że w weekend nie wpuszczono do budynku kuriera z paczkami. "Kancelaria jest nieczynna w weekendy, dlatego przesyłka nie mogła dotrzeć w niedzielę" - tłumaczyła Małgorzata Sadurska, sekretarz stanu w kancelarii premiera.

Rano do koczujących na chodniku kobiet dotarła wieść, że premier wystąpił już przeciw pielęgniarkom do prokuratury. Informację "Życia Warszawy" zdementował rzecznik rządu Jan Dziedziczak. "Takiego doniesienia nie ma" - powiedział. Według gazety, szef rządu jeszcze dzisiaj może podjąć decyzję o usunięciu pielęgniarek z kancelarii.

Tymczasem pielęgniarki szykują się do dłuższego protestu. Związek zawodowy złożył w stołecznym urzędzie wniosek o przedłużenie pozwolenia na pikietę do... połowy sierpnia. Wygląda na to, że już wcześniej przewidywano, że demonstracja nie będzie krótka. W pierwszym wniosku mowa była o jego zakończeniu dopiero 27 czerwca.

Pielęgniarki protestują przed gmachem rządu od wtorku. Domagają się podwyżek płac oraz reformy służby zdrowia.