Delegacja wybiera się do Stanów Zjednoczonych już jutro - pisze "Super Express". Pomysł takiej wycieczki wyszedł od Amerykanów. Rozmawiali oni z szefami klubów parlamentarnych i poprosili ich o wytypowanie swoich kandydatów.

Wydaje się, że do USA powinni zostać wysłani specjaliści, którzy dobrze znają się na uzbrojeniu. "Byłem przekonany, że lecą posłowie z komisji obrony narodowej i spraw zagranicznych, czyli osoby najbardziej tarczą zainteresowane" - mówi dziennikowi Paweł Graś z PO.

Trudno jednak dojść, jakim kluczem kierowały się PiS i Samoobrona, wysyłając do Stanów Zjednoczonych Jolantę Szczypińską i Sandrę Lewandowską. Pierwsza z pań jest z zawodu pielęgniarką, druga - ekonomistką, a ostatnio zapaloną tancerką, przygotowującą się do udziału w "Tańcu z Gwiazdami".

Żadna z pań nie widzi w wytypowaniu ich na członków delegacji niczego niewłaściwego. "Ja akurat znam angielski i niemiecki i zostałam pod tym względem, podejrzewam, wybrana do tego wyjazdu" - tłumaczy w rozmowie z Radiem Zet Sandra Lewandowska. I podkreśla, że dla niej obowiązki poselskie zawsze są na pierwszym miejscu. "Taniec nie jest najważniejszy" - ucina.

Jolanta Szczypińska z kolei chce przekazać Amerykanom obawy mieszkańców Redzikowa, gdzie stanąć ma wyrzutnia antyrakiet. "Jadę zebrać informacje" - tłumaczy Radiu Zet.